Monika Gadzała: W każdej z nas jest piękno

2024-05-12 16:00:00(ost. akt: 2024-05-12 13:01:18)
fot. Magda Libiszewska

fot. Magda Libiszewska

Autor zdjęcia: arch. prasowe

Tworzyła sesje zdjęciowe na zamówienie firm ze Stanów Zjednoczonych, Danii czy Włoch. Dziś pochodząca z Nidzicy fotografka mieszkająca w Poznaniu – Monika Gadzała, pracuje nad projektem związanym z kobiecością.
Swoje bio rozpoczyna zdaniem, że fotografia pojawiła się wraz z przyjściem na świat jej największej inspiracji – córki Lili.

— Dzięki niej zaczęłam inaczej patrzeć na codzienne sytuacje – można przeczytać w notce, którą zamieściła na swojej stronie internetowej. Pisze też: „Piękno macierzyństwa wyzwoliło we mnie nieodkryte wcześniej pokłady kreatywności. To córka sprawiła, że rozwiane włosy, śmiech, zdziwienie i dziecięca fantazja wplecione w kolory i wzory stały się dla mnie źródłem niewyczerpanych pomysłów na sesje zdjęciowe. Kocham fotografować dzieci, kobiety i naturę

Co ją wyróżnia?
— Najważniejsza jest szczerość, zawsze staram się aby osoby fotografowane czuły się naturalnie i swobodnie, nawet w zaaranżowanej sytuacji.
Monika Gadzała urodziła się w Nidzicy, a dziś mieszka w Poznaniu. Jest absolwentką kulturoznawstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza, ale kilka lat temu ukończyła 3-letnią szkołę fotografii pod okiem wybitnego fotografa Pawła Jaszczuka. Fotografią zajmuje się zawodowo, a jej portrety wyróżniają się umiejętnością uchwycenia w kadrze czułości i delikatności. Jedna z sesji, którą wykonała na zlecenie marki Indikidual dokładnie odzwierciedla to, co w jej fotografii jest najbardziej rozpoznawalne – spontaniczność, kreatywność, szczerość i zmysł do tworzenia artystycznych kadrów.

— Do Poznania z Nidzicy wyjechałam 24 lata temu, ale wciąż jestem z tym miastem blisko związana – mówi Monika Gadzała. — Co roku bywam też w Brzeźnie, które swoim dzikim, niekomercyjnym urokiem zachwyca mnie coraz bardziej. Z wieloma miejscami wciąż łączy mnie sentyment. Kiedy tylko wracam w rodzinne strony na nowo odkrywam piękno przyrody. To natura jest dla mnie najciekawszym tłem dla fotografii. Może dlatego też wiele kobiecych portretów powstało właśnie tam.

Jednak jej znakiem rozpoznawczym są również sesje prezentujące kolekcje ubrań. Dziś to fotografia inscenizowana, artystyczna, która bardziej przypomina obrazy.
— Fotografia mody zachłannie czerpie inspirację z wielu dziedzin — tłumaczy. — Łączy w sobie kilka gatunków jednocześnie, zarówno reportaż, jak i studio czy krajobraz i wnętrze. Wszystko jest tu zabawą. Wstawiam w żywe miejsce coś zaaranżowanego i łapię aparatem te kontrasty albo dopasowania. Działam intuicyjnie. Jeśli stylizacje, przestrzeń, kolory zaczynają ze sobą grać, a modelka wchodzi w tę grę, powstają ciekawe fotografie.

Po serii zdjęć z dziecięcą fotografią mody postanowiła stworzyć artystyczny projekt, którego tematem jest kobiecość. Bez tabu, bez niedopowiedzeń. Branża mody zmienia się, a ludzie chcą oglądać naturalne kobiety. Wszyscy jesteśmy zmęczeni fałszem social mediów, filtrami i korektą wyglądu. Choć zdjęcia są na wskroś współczesne, to jednak klimatem przenoszą nas do innej dekady.
— Na początku fotografowałam dzieci, ale teraz zwracam się ku kobiecości i ten temat eksploruję — ocenia Monika Gadzała. — W fotografii ważne są dla mnie również plamy kolorów, nieostrości. Wydaje mi się, że moje spojrzenie przez obiektyw zmienia się organicznie, niespiesznie, nie podążam za trendami, robię tak, jak czuję.

Dodaje też:
— Każda modelka to inna energia, z której czerpię i dzięki której powstaje zupełnie inny portret. Nie ma więc identycznej sesji, bo ważna jest osoba. Pozowanie to trochę zadanie aktorskie, wymagające od modelki otwarcia się przed fotografem. Jeśli modelka nie zaufa fotografowi, w zdjęciach wyczuwalny będzie fałsz — uważa.

Dziś, po wielu sesjach modowych, staje przed kolejnym wyzwaniem.
— Obecnie pracuję nad projektem o kobiecym ciele — mówi. — O malarskości tego tworzywa, które jest naszym najbliższym otoczeniem, o tym jak piękne i sensualne są wszystkie ciała, bez względu na rozmiar, wiek czy historię blizn. Chciałabym, aby te obrazy przyniosły ukojenie, przyjemność i odpoczynek.

Dodaje też:

— Na co dzień jesteśmy wobec siebie zbyt krytyczne — mówi Monika Gadzała. — Zamiast widzieć nasze pozytywne cechy, dostrzegamy zbyt duży czy mały brzuch, cellulit czy inne wady. Rzadko potrafimy spojrzeć na siebie z czułością. Często zdarza się, że kobiety na zdjęciach nie rozpoznają swoich ramion, piersi czy brzucha. Okazuje się, że jesteśmy same sobie obce, dlatego też proces robienia zdjęć okazał się niespodziewanie również procesem poznawania i zbliżania się do własnych ciał.

Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć Moniki, wejdźcie na jej Instagrama: monika_gadzala.

Prace i niezwykłe portrety można było zobaczyć w czasie wystawy na nidzickim zamku. Jej twórczość prezentowała też ekspozycja „Starzejemy się od urodzenia” na Dworcu Wschodnim w Warszawie czy „Wspomnienia” z Przystani Sztuki w Poznaniu. Fotografie Moniki Gadzały znalazły się m.in. we włoskiej edycji „Vouge”.
— Jeśli ktoś chciałby wziąć udział w projekcie dotyczącym kobiecości – zapraszam do kontaktu — kończy fotografka.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Fotografie Moniki Gadzały
Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci