Misja zrealizowana. Polak wraca z kosmosu na Ziemię

2025-07-14 09:57:45(ost. akt: 2025-07-14 10:00:43)

Autor zdjęcia: PAP

Powrót kapsuły z astronautami na Ziemię to najniebezpieczniejszy etap kosmicznej misji - ocenił dla PAP dr Tomasz Barciński z CBK PAN. Dodał, że kapsuła rozgrzewa się wówczas do tysięcy stopni C i gdyby weszła w atmosferę pod złym kątem, mogłaby spłonąć.
Podkreślił jednak, że technologia i wszystkie procedury są jednak doskonale dopracowane i od wielu lat nie było katastrofy z udziałem powracających z orbity astronautów.

W poniedziałek ma rozpocząć się powrót na Ziemię załogi misji Ax-4, w tym Polaka Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Ok. godz. 10.55 ma nastąpić zamknięcie włazu, a dwie godziny później, ok. 13.05, kapsuła Dragon Grace ma odłączyć się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Po wejściu w atmosferę ziemską nastąpi wodowanie statku Dragon w Pacyfiku u wybrzeży Kalifornii.

Dr Tomasz Barciński z Centrum Badań Kosmicznych PAN zwrócił uwagę, że choć sam lot kapsuły przez atmosferę trwa tylko nieco ponad 10 minut, jest to bardzo intensywny i co do zasady niebezpieczny etap kosmicznej misji.

- W czasie startu rakiety, która w razie katastrofy może nawet wybuchnąć, astronauci dysponują systemem ratunkowym. Kapsuła odłącza się od rakiety i bezpiecznie ląduje. Tymczasem w czasie powrotu, po wejściu w atmosferę, nie można uciec, ani już się wycofać. Pozostaje tylko prawidłowy lot i lądowanie. Z tego względu można powiedzieć, że jest to najbardziej niebezpieczny etap kosmicznej misji – zaznaczył specjalista.

Wyjaśnił, że podstawą bezpieczeństwa jest precyzja lotu. Gdyby jej zabrakło, może to oznaczać katastrofę.

- Kluczowe jest wejście w atmosferę pod odpowiednim kątem. Jeśli kąt będzie zbyt łagodny, kapsuła odbije się od atmosfery, trochę jak kamyk rzucony na wodę. To nie jest najgorszy scenariusz, bo astronauci mogą spróbować potem ponownego wejścia i w razie czego - kolejnych. Dużo bardziej niebezpieczny jest lot zbyt stromy. Wtedy bowiem kapsuła rozgrzeje się tak bardzo, że po prostu spłonie. Lot musi się więc odbyć po dosyć wąskim torze – opisał dr Barciński.

Dodał, że kapsuła Dragon wracając na Ziemię będzie trochę przypominała meteor.

- Temperatura bierze się stąd, że kapsuła, poruszając się z ogromną prędkością przez atmosferę, spręża znajdujące się przed nią powietrze. To proste zjawisko fizyczne - to samo, które działa, gdy np. pompuje się rower i czujemy, że pompka się nagrzewa. W przypadku powrotu z kosmosu sprężanie i temperatura są jednak tak wysokie, że powietrze zamienia się w plazmę. Kapsuła przypomina wtedy otoczony ogniem bolid. Mówimy nawet o 2 tys. stopni C. Dlatego jej przód musi być pokryty specjalną osłoną termiczną - tłumaczył.

Zauważył przy tym, że jonizacja powietrza powoduje jednak jeszcze jeden kłopot – zakłóca komunikację radiową do tego stopnia, że staje się ona niemożliwa. - Przez pewną część lotu mamy więc do czynienia z ciszą radiową. To bardzo nerwowy okres dla obsługi naziemnej – wszyscy czekają na pierwsze dostępne informacje o statusie pojazdu – powiedział.

Według planu kapsuła z astronautami misji Ax-4 ma wylądować na Oceanie Spokojnym u wybrzeży Kalifornii. Istnieje ryzyko, że jeśli coś nie zadziała tak, jak powinno, nie trafi ona w zaplanowane miejsce. - Jednak nawet jeśli nie wyląduje na wodzie, a na przykład w dżungli czy w górach, nic jej się nie stanie. Astronauci są też przeszkoleni do przetrwania w różnych warunkach, a odpowiedni zespół szybko ich podejmie. Może spory kłopot pojawiłby się, gdyby wylądowała np. w Korei Północnej, ale to raczej mało prawdopodobne – wskazał dr Barciński.

Przypomniał, że powroty astronautów z kosmosu są doskonale dopracowane i od dekad odbywają się bezpiecznie. - Ta technologia jest już doskonale znana. Całą procedurę obsługują automaty, a gdyby z jakiegoś powodu zawiodły, astronauci są przeszkoleni, aby przeprowadzić lądowanie ręcznie. Ponadto nowoczesna kapsuła, jaką jest Dragon SpaceX, choć jest w dużo mniejszym stopniu przetestowana w realnych warunkach od Sojuzów, ma dużo bardziej zaawansowane systemy i można się spodziewać większego bezpieczeństwa - ocenił.

Po powrocie astronauci będą musieli się ponownie przystosować do ziemskiej grawitacji. - Choć tym razem, po dwóch tygodniach nie będzie to tak trudne, jak po dłuższych - niemal półrocznych misjach - zauważył rozmówca PAP. - Jednak nawet patrząc na filmy pokazujące Sławosza i innych astronautów na stacji, można zauważyć pewne zmiany w ich organizmach, na przykład pewne opuchnięcie twarzy. To wynik z nagromadzenia się wody w okolicach głowy. Mikrograwitacja działa silnie na różne układy organizmu, nawet na pracę pojedynczych komórek.
PAP/red.