Skandal!
2025-07-02 08:32:12(ost. akt: 2025-07-02 08:44:56)
Urzędnicy znowu poniżają osoby niepełnosprawne decydując czy inne są w stanie wychować swoje dziecko. Zamiast udzielić tym ludziom skutecznej pomocy w zorganizowaniu ich życia, to wyrywa im się dziecko z ich rodziny i zabiera do kogoś innego, decydując czy im wolno, czy nie wolno wychowywać własne dziecko. Ta podłość urzędnicza, gdzie rozrywa się rodzinę z jej szczęścia i zabiera od rodziców być może największy ich „skarb” i sens życia - ich dziecko, jest nie do zaakceptowania. Gdzie jest rzecznik praw dziecka? Gdzie odpowiedzialny minister? Gdzie burmistrz? Wszyscy są odwróceni? Wszyscy zajęci liczeniem głosów Trzaskowskiego i Nawrockiego? Prosimy organizacje społeczne do zajęcia się tą sprawą! Może prezydent elekt zareaguje, skoro obecnie urzędujący poszedł przymierzać z żoną nowe sukienki. A może premier zajmie się sprawami Polaków?
Jak podaje portal Niezależna.pl, Antoś został odebrany swoim rodzicom niedługo po narodzinach i trafił do rodziny zastępczej oddalonej o 500 km od domu. Powodem decyzji miała być niepełnosprawność obojga rodziców. Ci jednak zapewniali, że są w stanie samodzielnie zajmować się dzieckiem, prosząc o wsparcie w uzyskaniu asystenta rodziny.
Pomoc jednak nie nadeszła – rodzice nie otrzymali wsparcia nawet przy wypełnieniu odpowiednich wniosków. – Widać brak pomocy i zaangażowania. Jako adwokat jestem przerażony – komentuje dla Niezależnej mecenas Ernest Ziemianowicz, reprezentujący rodzinę.
Sprawa wzbudza kontrowersje i pytania o systemowe podejście do rodzin z niepełnosprawnościami oraz o dostęp do realnego wsparcia ze strony państwa.
Historia Patrycji Wiżgały i Łukasza Knapczyka z Lwówka Śląskiego oraz ich synka Antosia została nagłośniona w programie „Reporterzy” TVP. Jak podano, lekarze z Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej uznali, że ze względu na niepełnosprawność matki i stan zdrowia psychicznego ojca, rodzice nie będą w stanie samodzielnie opiekować się dzieckiem.
Matka chłopca porusza się na wózku inwalidzkim i z pomocą balkonika, ojciec z kolei leczy się psychiatrycznie, ale – jak zapewnia – pozostaje pod stałą opieką lekarzy i prowadzi normalne życie. Chęć zaopiekowania się wnukiem zgłaszała również babcia Antosia, jednak mimo to dziecko zostało umieszczone w rodzinie zastępczej oddalonej o setki kilometrów.
Lekarze obserwowali rodziców Antosia zaledwie przez jedną dobę, zanim zgłosili swoje wątpliwości co do ich zdolności wychowawczych do opieki społecznej. Szpital przekonywał później, że dochowano procedur, mających na celu ochronę noworodka. Na podstawie zgłoszenia MOPS z Lwówka Śląskiego wystąpił do sądu o zabezpieczenie dziecka, a sąd zdecydował o umieszczeniu chłopca w rodzinie zastępczej aż 500 km od domu. Co ważne, rodzice nie otrzymali wcześniej pomocy, np. w postaci asystenta rodziny — jak tłumaczył MOPS, bo nie złożono odpowiedniego wniosku.
Adwokat rodziny, Ernest Ziemianowicz, zapowiedział w rozmowie z niezależna.pl starania o tzw. urlopowanie dziecka — tymczasowy powrót Antosia do domu rodzinnego pod nadzorem kuratora i asystenta. Jak dodał, taka pomoc została w końcu zaoferowana, choć zbyt późno. Rodzina będzie również wnioskować o zmianę zabezpieczenia i przekazanie opieki nad chłopcem jego babci.
Adwokat rodziny, Ernest Ziemianowicz, zwrócił uwagę, że rodzice Antosia mają skromne, ale własne mieszkanie, które nie zostało dostosowane do potrzeb niepełnosprawnej matki z powodu braku wsparcia. – Zabrakło przewidywalności i empatii – ocenił. Podkreślił też, że choć zapowiedziano asystenta rodziny, nikt nie pomógł w wypełnieniu dokumentów. – Zrobiłem to ja. To przykład znieczulicy i braku zaangażowania ze strony opieki społecznej – powiedział.
Źródło: niezależna.pl/RED.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez