W cieniu kolumnady Berniniego

2025-05-26 12:00:00(ost. akt: 2025-05-26 14:07:26)

Autor zdjęcia: PAP

18 maja 2025 roku byłam na placu św. Piotra dokładnie w cieniu kolumnady Berniniego na mszy inaugurującej pontyfikat Leona XIV, a więc w sercu jednego z ważniejszych wydarzeń, jakie są elementem każdego nowego pontyfikatu kolejnego papieża. Zasiadając w sektorze przeznaczonym dla Korpusu Dyplomatycznego, byłam uprzywilejowana nie tylko bliskością ołtarza, ale i możliwością wchłonięcia tego niezwykłego ducha wspólnoty, który ogarnął cały Plac św. Piotra. Zwłaszcza, że Plac wypełniony wiernymi z całego świata (choć nie po brzegi z racji bezpieczeństwa), pulsował życiem i nadzieją.
Pogoda dopisała – majowe słońce łagodnie opromieniało zdobienia fasady bazyliki, którą przecież setki razy widziałam wcześniej, ale teraz przyglądałam się z takim samym zaciekawieniem, zwłaszcza Chrystusowi, górującemu na zwieńczeniu fasady. Niedzielna uroczystość, w trakcie której papież Leon XIV oficjalnie stał się głową Kościoła, przywiodła do Rzymu ponad 200000 osób i 200 delegacji rządowych z całego świata. Ceremonia rozpoczęła się o godzinie 10:00, gdy procesja liturgiczna wyruszyła z Bazyliki św. Piotra. Wśród uczestników znajdowali się kardynałowie, biskupi oraz duchowieństwo z różnych zakątków świata. Atmosfera była naprawdę, rzekłabym podniosła, a jednocześnie, przy sprzyjającej aurze - radosna, niewymuszona, bez ostentacyjnej afektacji, czy przesadnych uniesień, które zdarzały się na tym placu.

Paliusz i Pierścień Rybaka – więcej niż symbole

Podczas mszy św. papież Leon XIV otrzymał tradycyjne insygnia papieskie: paliusz i Pierścień Rybaka. Gdy kardynał protodiakon nałożył Leonowi XIV paliusz – biały pas utkany z czystej wełny, który nosi się na ramionach, ozdobiony sześcioma haftowanymi krzyżami i trzema ozdobnymi szpilkami – poczułam naprawdę wzruszenie. Paliusz, dar z baranków błogosławionych w święto św. Agnieszki, to nie ozdoba, ale przypomnienie, że papież jest pasterzem – gotowym nieść zagubione owce na swoich barkach.

Z kolei Pierścień Rybaka – złoty, prosty, ale głęboko symboliczny – ukazuje św. Piotra zarzucającego sieci. To nie pierścień o charakterze, powiedziałabym, monarchicznym. To raczej symbol zadania i szczególnej misji. Leon XIV, odbierając go, nie był triumfującym przywódcą, ale sługą sług Bożych. Widok, jak patrzy na niego z pokorą, wewnętrznie poruszony, był naprawdę szczególny. Widać było, że był to akt oddania się całkowicie woli Chrystusa i bycia Jego Namiestnikiem na ziemi. Oba te insygnia widziałam z bliska na fotografiach zamieszczonych w książeczkach, jakie Watykan drukuje jako pomoc w uczestnictwie w liturgii mszy świętej.

Homilia: przesłanie nadziei i jedności

W swojej homilii papież Leon XIV podkreślił znaczenie wiary w dzisiejszym świecie. Zwrócił uwagę na to, że w wielu miejscach wiara jest wyśmiewana i marginalizowana, ale właśnie tam misja Kościoła jest najbardziej potrzebna. Leon mówił o potrzebie wiary, która nie zamyka się w świątyniach, ale wychodzi ku światu. O Kościele, który nie potępia, ale prowadzi – i który sam, nieustannie, musi się nawracać.

Papież podkreślił, że jesteśmy wezwani do świadczenia radosnej wiary w Jezusa Zbawiciela, i abyśmy to czynili przede wszystkim w wysiłku codziennej drogi nawrócenia. Ale następnie, także jako Kościół, wspólnie przeżywając naszą przynależność do Pana i niosąc wszystkim Dobrą Nowinę. A wiarę się niesie „nie przez slogan czy ideologię, ale przez codzienne życie, przez pokorę, przez miłość, która służy, a nie dominuje.” W tych słowach nie wyczuwałam kaznodziejskiego patosu, ale raczej autentyczną prawdę, którą nowy papież chciał przekazać nam katolikom.

Nowy rozdział w historii Kościoła

Msza św. inaugurująca pontyfikat Leona XIV była nie tylko wydarzeniem liturgicznym, ale także symbolicznym początkiem nowego etapu w historii Kościoła. Obecność tak wielu wiernych z różnych stron świata świadczy o uniwersalnym charakterze Kościoła katolickiego i jego zdolności do jednoczenia ludzi ponad podziałami. Papież Leon XIV jako pierwszy papież pochodzący z USA i misjonarz ze 30 letnim stażem w ubogim Peru z pewnością wnosi do Watykanu nowe spojrzenie i doświadczenia. Jego słowa i gesty podczas mszy św. inaugurującej pontyfikat dają nadzieję na odnowę i umocnienie wspólnoty wiernych katolików na całym świecie.

Z perspektywy uczestnika tej uroczystości mogę powiedzieć, że Papież Leon XIV to nie polityk. To nie menadżer Kościoła. To pasterz, który – jak sam powiedział – „pragnie być z nami nie jako władca, ale jako brat w drodze wiary”. Ten dzień odkrył, że nie są to tylko słowa.

I mam nadzieję, że nie była to tylko moja emocja i wewnętrzne pragnienie, ale że ten pontyfikat przebiegnie właśnie w takim duchu służby, prostoty, wierności Ewangelii i tradycyjnej nauce Kościoła, czego już bardzo oczekiwałam. A że mamy rok jubileuszowy, którego hasłem są słowa „Pielgrzymi nadziei”, to mówiąc tautologicznie, mam nadzieję, że ta nadzieja mnie nie zawiedzie. Niech ten pontyfikat będzie, jak sam papież powiedział, „czasem zasłuchania w głos Chrystusa i zasiewania Ewangelii z radością i łagodnością”.

Fot. Materiał nadesłany

Zdzisława Kobylińska