Lider tabeli podejmuje Śląsk Wrocław
2025-04-25 08:40:22(ost. akt: 2025-04-25 08:43:31)
W piątek Raków zagra w Częstochowie ze Śląskiem Wrocław. W meczu lidera z przedostatnim zespołem piłkarskiej ekstraklasy zdecydowanym faworytem są gospodarze, ale ich trener Marek Papszun nie lekceważy wrocławian. "Musimy bardziej się starać, by wykreować więcej sytuacji" - uważa.
Pogoń Szczecin wygrała w Wielką Sobotę z niepokonanym dotąd na wyjazdach Rakowem Częstochowa 1:0 i ten wynik sprawił, że grający dwa dni później Lech Poznań mógł dogonić lidera tabeli, zaś Jagiellonia Białystok mogła zredukować swoją stratę do jednego punktu.
„Jaga” tej szansy nie wykorzystała, bo przegrała z Zagłębiem Lubin, ale „Kolejorz” pokonał Cracovię i na pięć kolejek przed końcem sezonu ma tyle samo punktów co częstochowianie. Raków pozostaje na pierwszym miejscu, bo ma lepszy bilans dwumeczu z Lechem – bezbramkowy remis w Częstochowie i zwycięstwo 1:0 w Poznaniu. Już w piątek „Czerwono-Niebiescy” zagrają u siebie z broniącym się przed degradacją Śląskiem Wrocław.
O ile w Szczecinie, w starciu z finalistą Pucharu Polski i czwartym zespołem ekstraklasy, można było zakładać, że każdy wynik jest możliwy, to w meczu z drużyną zajmującą przedostatnie miejsce w tabeli znowu zdecydowanym faworytem jest Raków. Nawet jeśli uwzględni się niekorzystne dla niego okoliczności. Jednakże Śląsk w tym roku gra zdecydowanie lepiej niż jesienią roku ubiegłego i wciąż zachowuje szanse na pozostanie w ekstraklasie.
Trener Rakowa Marek Papszun docenia postępy jakich, mimo porażki w ostatnim meczu, dokonali rywale.
— Gramy z drużyną, która walczy o utrzymanie, czyli z przeciwnikiem, który z pewnością będzie bardzo zmotywowany, nastawiony na neutralizację naszych atutów. My chcemy zagrać na swoim dobrym poziomie i wygrać. Śląsk jest w dużo lepszym momencie niż nasz następny przeciwnik, czyli Stal Mielec, mimo że przegrał z Katowicami. Wciąż jest blisko bezpiecznej strefy i wystarczy, że wygra z Rakowem i będzie „nad kreską”. Wcześniej wygrał między innymi z Lechem i Cracovią, więc wiadomo na co ten zespół stać. Oczywiście, absencja Petra Schwarza, którego grę w Rakowie wspominamy bardzo dobrze, to duży kłopot dla trenera Śląska, ale i bez niego nasi goście będą bardzo groźni. My wymagamy przede wszystkim od siebie. Musimy bardziej się starać, by wykreować więcej sytuacji. W Szczecinie oczekiwałem tego od zespołu nawet, gdy graliśmy w dziesiątkę. Ale to już historia, choć wynik został trochę wypaczony, bo jednak oczekiwałbym innej reakcji arbitra na niesportowe zachowanie Wahlqvista wobec Iviego Lopeza — powiedział.
Schwarz grał w Rakowie przez trzy sezony, w latach 2018-21, świętując z drużyną awans do ekstraklasy (2019) i zdobycie Pucharu Polski (2021). „Częstochowską przeszłość” mają też za sobą: trener bramkarzy Maciej Sikorski oraz Sebastian Musiolik i leczący kontuzję Marcin Cebula, którzy z Rakowem zdobywali mistrzostwo kraju oraz Puchar i Superpuchar Polski, a także rezerwowy bramkarz Tomasz Loska, który w sezonie 2016/17 przyczynił się do awansu „Czerwono-Niebieskich” do I ligi (grał wtedy tak dobrze, że zimą Górnik Zabrze ściągnął go z wypożyczenia). Z kolei poprzedni sezon we Wrocławiu spędził – głównie jako rezerwowy – Kacper Trelowski, wychowanek Rakowa, który po powrocie do Częstochowy został jednym z najlepszych bramkarzy ekstraklasy.
Pytany o to jak widzi rywalizację o mistrzostwo kraju na pięć kolejek przed końcem sezonu i czy nie dostrzega podobieństw do sytuacji sprzed trzech lat, gdy Raków na finiszu został wyprzedzony przez Lecha, Papszun stwierdził:
Nie dostrzegam tu analogii, każda sytuacja jest inna. Wtedy Lech długo prowadził, miał chyba 9 punktów przewagi, a nam udało się go dogonić i to był duży wyczyn, że nawiązaliśmy walkę. Choć ostatecznie Lech był górą. Dzisiaj nie ma takiej różnicy. Co się nie zmieniło, to siła Lecha, która wtedy była, a i teraz jest bardzo duża. Ale nie zapominajmy o Jagiellonii. Jeszcze dużo może się zdarzyć. Dzisiaj my jesteśmy na pierwszym miejscu, przygotowujemy się normalnie, od meczu do meczu i nie patrzymy na to co zrobi Lech czy Jagiellonia".
Wiadomo, że przed meczem ze Śląskiem z kadry Rakowa wypadnie trzech zawodników, którzy normalnie byliby zapewne „pierwszym wyborem” trenera Papszuna. To dwaj wahadłowi – Erick Otieno (musi odpokutować czerwoną kartkę za faul na Rafale Kurzawie) i Jean Carlos Silva (czwarta żółta kartka) oraz obrońca Stratos Svarnas (ósmy żółty kartonik). Zamiast Svarnasa zagra zapewne Milan Rundic, na pozycję prawego wahadłowego zostanie być może przesunięty z obrony Fran Tudor, a jego miejsce mógłby zająć Ariel Mosór lub Peter Barath, który mógłby zagrać też w linii pomocy.
Pozostaje kwestia lewego wahadłowego – mógłby w tej roli wystąpić Srdjan Plavsic, ale miał on ostatnio jakieś problemy zdrowotne i ta szansa go chyba ominie. Niewykluczone, że na tę pozycję zostanie przesunięty Adriano Amorim lub Jesus Diaz albo zagra debiutant – Ibrahima Seck. Można więc zakładać, że wyjściową jedenastkę Rakowa będą tworzyć: bramkarz Kacper Trelowski oraz Ariel Mosór lub Peter Brarath, Zoran Arsenić i Milan Rundić w obronie, Fran Tudor, Władysław Koczergin, Gustav Berggren i Jesus Diaz w drugiej linii, a w formacji ofensywnej bez zmian – Ivi Lopez, Adriano Amorim i Jonatan Brunes. W odwodzie pozostają: Matej Rodin, Srdjan Plavsic, Ben Lederman, Jesus Diaz, Patryk Makuch, Leonardo Rocha i bramkarz Dusan Kuciak.
Ze względów zdrowotnych wciąż wykluczeni z gry są Bogdan Racovitan i Michael Ameyaw.
— To się rzadko zdarza, że po jednym meczu aż trzech zawodników razem wypada ze składu za kartki . Nam się to właśnie przydarzyło, ale wierzę, że to jeszcze bardziej pozwoli nam się skonsolidować. Potencjalni zmiennicy czy dublerzy zawsze muszą być gotowi do gry, a teraz będą mieli okazję by pokazać się naszym kibicom już od pierwszego gwizdka. Wierzę, że to nam pomoże — skomentował Marek Papszun.
Dotychczas Raków i Śląsk grały ze sobą w ekstraklasie i na jej zapleczu 24 razy, chociaż w statystykach można przeczytać o 25 spotkaniach. Otóż jeden mecz, wiosną 1997 roku, nie doszedł do skutku, gdyż wrocławianie na kilka kolejek przed końcem sezonu wycofali się z rozgrywek i Raków otrzymał zwycięstwo walkowerem, bez gry. Licząc tylko najwyższy szczebel ligowy, to z 14 spotkań Raków wygrał 5 (plus walkower), Śląsk 2, a 7 razy padł remis. W dawnej II lidze, w latach 1962-2000, na 10 spotkań Raków wygrał 3, Śląsk 4, a trzykrotnie dochodziło do podziału punktów. W tym sezonie we Wrocławiu też był remis – 0:0.
Przed rokiem, w ostatniej kolejce, Śląsk wygrał w Częstochowie 2:1, w meczu, który – w przypadku straty punktów przez Jagiellonię – mógł mu dać mistrzostwo Polski, a który kończył się ok. 50 minut po innych spotkaniach. To był efekt potężnej ulewy, która przechodziła nad Częstochową, uniemożliwiając punktualne rozpoczęcie meczu. I gdy na stadionie Rakowa trwała przerwa inne spotkania już się skończyły i wrocławianie, prowadzeni wtedy przez częstochowianina Jacka Magierę, wiedzieli, że będą „tylko” wicemistrzami.
Teraz to Raków jest w walce o medale, a Śląsk walczy o utrzymanie. W piątek wieczorem w porze meczu w Częstochowie co prawda może padać, ale ulewa nie jest spodziewana. Początek spotkania, którego sędzią będzie Bartosz Frankowski z Torunia, o godz. 20.30. Wszystkie bilety zostały już dawno wyprzedane i na stadionie przy ul. Limanowskiego powinien zasiąść komplet, czyli 5500 kibiców. (PAP)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez