Betard Sparta Wrocław ponownie mierzy wysoko

2025-04-10 08:25:22(ost. akt: 2025-04-10 08:34:02)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP / Maciej Kulczyński

Bez trzykrotnego indywidualnego mistrza świata Brytyjczyka Taia Woffindena, którego zastąpił Australijczyk Brady Kurtz, Betard Sparta Wrocław chce w ekstralidze żużlowej bić się o najwyższe cele. „Dla nas to naturalne, że mierzymy w mistrzostwo” – powiedział trener Dariusz Śledź.
Rozmów o celu w nowym sezonie właściwie w Betard Sparcie nie ma, bo od kilku sezonów jest ten sam: awans do finału play off i walka o mistrzostwo Polski. Teraz jest podobnie.

— Zawsze mierzymy w najwyższe cele. Dla naszych zawodników jest to naturalne, że w każdym meczu bijemy się o zwycięstwo i w konsekwencji o mistrzostwo. Zachowujemy jednak pokorę, bo wiemy, że są jeszcze przynajmniej dwa, trzy inne drużyny, które mają podobny cel. Dlatego robimy swoje, koncentrujemy się na sobie i czekamy na ligę — przyznał trener wrocławskiego zespołu Dariusz Śledź.

W porównaniu do poprzednich rozgrywek w ekipie z Dolnego Śląska doszło do jednej, ale za to bardzo znaczącej zmiany. Po 13 latach Spartę opuścił Woffinden, który przez ten okres zapracował na miano żywej legendy wrocławskiego klubu, a w jego miejsce został sprowadzony Kurtz. Australijczyk ostatnio bronił barw ROW Rybnik, a wcześniej jeździł m.in. w Unii Leszno oraz Orle Łódź.

— Patrząc na sparingi, mogę ocenić, że trafiliśmy w dziesiątkę. Ale z drugiej strony można powiedzieć, że to tylko sparingi i prawdziwa weryfikacja przyjdzie w lidze. Ale myślę, że Kurtz będzie mocnym punktem naszego zespołu i pomoże nam w walce o najwyższe cele. Chociaż jest z nami od niedawna, można powiedzieć, że wpasował się do zespołu — ocenił Śledź.

W przedsezonowych sparingach z dobrej strony pokazali się także juniorzy Sparty. W pojedynku ze Stalą Gorzów prawdziwe show dał Marcel Kowolik, który robił co chciał na torze i zgromadził aż 14 punktów. Śledź zachowuje jednak tradycyjną już powściągliwość.

— Nie wywieramy presji, bo wiemy, że wiek juniora ma swoje prawa i raz można pojechać super, a za kilka dni zupełnie odwrotnie. Ci chłopcy mają przede wszystkim się rozwijać i robić kolejne kroki do przodu. Wygląda to dobrze, a nawet czasami bardzo dobrze, ale w tym wypadku powiem to samo, co wcześniej powiedziałem: wszystko zweryfikuje liga — dodał.

W ostatnich dziesięciu latach Sparta zdobyła najwięcej medali z wszystkich klubów, bo aż osiem, ale tylko raz udało się sięgnąć po złoto. Pięć razy wrocławianie stawali na drugim stopniu podium, w tym w dwóch ostatnich sezonach, kiedy górą był Motor.

— Teraz Motor wydaje się być ponownie głównym faworytem, ale jest jeszcze kilka zespołów, które chcą się włączyć do walki o złoty medal. Mam nadzieję, że wszystko się rozstrzygnie na torze i wygra zespół, który będzie najlepszy, a nie ten, który będzie miał najwięcej szczęścia i najmniej wypadków — podsumował Śledź.

Na inaugurację wrocławian czeka bardzo trudny sprawdzian, bo zmierzą się na wyjeździe z KS Toruń.

PAP/ red.