Śląsk ma tylko jeden cel: utrzymanie

2025-01-27 15:16:57(ost. akt: 2025-01-27 15:19:22)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Bez rewolucji w składzie, ale za to ze Słoweńcem Ante Simudzą na ławce trenerskiej Śląsk Wrocław będzie wiosną walczył o utrzymanie w ekstraklasie. Do bezpiecznego miejsca wicemistrzowie Polski tracą osiem punktów.
Rok temu Śląsk wiosnę rozpoczynał na pierwszej pozycji w ligowej tabeli i był jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa Polski. Minęło dwanaście miesięcy i wrocławianie znaleźli się na drugim biegunie: są na ostatnim miejscu i kandydują, ale do spadku. Cel na wiosnę w takim wypadku może być tylko jeden.

— Bardzo nie chcieliśmy, żeby w tym sezonie Śląsk był zamieszany w grę o utrzymanie, ale trzeba realnie ocenić sytuację i przyznać, że taki jest w tym momencie cel drużyny na rundę wiosenną. Każdy w zespole i w klubie musi w to wierzyć i dawać z siebie maksimum, by pomóc ten cel osiągnąć — powiedział prezes klubu Patryk Załęczny.

Zimą najpierw włodarze aktualnych jeszcze wicemistrzów Polski musieli znaleźć trenera, bo eksperyment z powierzeniem drużyny po zwolnieniu Jacka Magiery parze szkoleniowców Michał Hetel i Marcin Dymkowski okazał się wielkim nieporozumieniem. Misji uratowania ekstraklasy podjął się Słoweniec Ante Simundza, który ostatnio prowadził NK Maribor, a wcześniej m.in. Łudogorec Razgrad.

Jeszcze większym wyzwaniem było wzmocnienie zespołu. Jeżeli w obronie Śląsk radził sobie jesienią nie najgorzej, to zupełnie zawodził w ataku. Stwarzał niewiele sytuacji, zdobył zaledwie 14 goli i jako jedyny zespół w ekstraklasie nie otrzymał ani jednego rzutu karnego. Stąd też podstawowym celem wrocławian było sprowadzenie napastnika, ale najpierw zakontraktowano lewego obrońcę Hiszpana Marca Llinaresa. Później doszedł król strzelców drugiej ligi szwedzkiej Assad Al-Hamlawi.

— W naszej sytuacji transfery wymagają niekiedy więcej czasu, ale jesteśmy zadowoleni, że udało nam się sprowadzić dwóch zawodników, którzy mogą realnie zwiększyć jakość drużyny. Wspólnie z pionem sportowym intensywnie pracujemy, by to nie był jednak koniec wzmocnień naszej drużyny. Trzeba też dodać, że najważniejszy transfer wykonaliśmy na samym początku i mowa rzecz jasna o zatrudnieniu trenera Ante Simundzy i jego sztabu — przyznał prezes Śląska.

Katastrofalne wyniki sprawiły, że atmosfera wokół Śląska nie była dobra a do tego doszły informacje, że klub ma kłopoty finansowe i zalega z wypłatami piłkarzom. Włodarze klubu zapewniali, że to jedynie niewielkie opóźnienie i nie grozi zawieszeniem, czy odebraniem licencji.

— Końcówka roku była wymagająca, ale poradziliśmy sobie z trudnościami. Wykonujemy wiele działań, by pozyskiwać środki z rynku zewnętrznego, czego najlepszym dowodem podpisanie na początku roku umowy z nowym sponsorem. Pracujemy dalej, choćby nad przedłużeniem umów z dotychczasowymi partnerami na kolejny sezon i dbamy o funkcjonowanie nie tylko pierwszej drużyny, ale również rezerw, sekcji piłki nożnej kobiet oraz akademii, w której trenuje około 400 dziewczynek i chłopców — skomentował Załęczny.

Na zgrupowanie zimowe Śląsk wybrał Hiszpanię, gdzie zmierzył się z Ujpestem Budapeszt (0:0), Olimpią Lublana (0:2) i z CD Minera (7:0). Poza tym wrocławianie zagrali z GKS Jastrzębie (1:0) i Chrobrym Głogów (mecz w środę), który był ostatnim rywalem przed startem ligi.

— W ogóle nie myślimy o tym, co będzie, jak się nie uda utrzymać w ekstraklasie. Tak jak podkreślamy, mówi o tym również trener Simundza, w pełni koncentrujemy się na naszym celu, dajemy z siebie wszystko, by Śląsk pozostał na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. I wszyscy wierzymy, że jest to możliwe. Liczę, że czarne myśli "co będzie jeśli" z biegiem rundy nie będą się pojawiać — podsumował Załęczny.

Pierwszy mecz o punkty Śląsk zagra 3 lutego na własnym stadionie z Piastem Gliwice.

(PAP)