W kopalni Knurów-Szczygłowice zapalił się metan. Pięciu górników w stanie ciężkim
2025-01-22 15:54:15(ost. akt: 2025-01-22 16:01:42)
Po zapaleniu metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice pięciu górników w stanie ciężkim trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Kolejnych dwóch zostanie tam przetransportowanych - poinformował dyrektor placówki Mariusz Nowak.
Do zapalenia metanu w ścianie XVII pokładu 405/1 poniżej poziomu 850 m doszło w środę o poranku w kopalni należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Z zagrożonego rejonu ewakuowano 44 górników, z czego 16 zostało poszkodowanych.
Dyrektor CLO podczas konferencji prasowej poinformował, że do placówki trafiło pięciu poszkodowanych.
— Stan wszystkich jest bardzo ciężki. Dwóch górników jest już na OIOM-ie, trzech na oddziałach. Jeszcze czekamy na transport dwóch z innych szpital — zaznaczył Nowak.
Lekarka Karolina Ziółkowska wskazała, że to pacjenci z oparzeniami od 35 do 85 proc. powierzchni ciała.
— Najpewniej z oparzeniami dróg oddechowych. W tej chwili trwa diagnostyka. Na pewno użyjemy komory hiperbarycznej, na pewno będziemy używać produktów z naszego banku tkanek — podkreśliła.
Spośród 16 poszkodowanych górników 14 trafiło do szpitali na terenie woj. śląskiego, a dwóch do Krakowa.
Ostatni z poszkodowanych górników, którego transport na powierzchnię trwał najdłużej, miał trafić samolotem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Lotniska Katowice do szpitala w Warszawie. Rzeczniczka LPR Justyna Sochacka poinformowała PAP, że ostatecznie zapadła decyzja o przetransportowaniu go śmigłowcem do placówki w Krakowie.
— Górnik jest w ciężkim stanie — określił dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego Łukasz Pach.
Dyrektor WPR dodał, że poza oparzeniami u górników doszło m.in. do złamań kończyn. W działania ratownicze zaangażowanych było 12 zespołów ratownictwa medycznego oraz trzy śmigłowce LPR.
— Ze wstępnych informacji - mówimy o zapaleniu metanu, w pewnej odległości od pracującej maszyny. Obserwując monitoring sieci wentylacji w tym rejonie, widzimy podniesiony poziom tlenku węgla, który może świadczyć o sytuacji pożarowej — wyjaśnił wiceprezes JSW ds. technicznych i operacyjnych Adam Rozmus podczas wcześniejszej konferencji prasowej przed kopalnią.
W prowadzoną akcję ratowniczą zaangażowano ratowników z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu oraz Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wodzisławiu Śląskim.
Wybuchy metanu i pożary spowodowane zapaleniem się tego gazu, to - obok tąpnięć i wybuchów pyłu węglowego - najczęstsze naturalne przyczyny górniczych katastrof na świecie. Zagrożenie metanowe wzrasta wraz z eksploatacją coraz niższych pokładów.
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę. Wybucha, gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.
W śląskich kopalniach zdarzają się zapalenia metanu - z reguły bez poważnych skutków. Zapalenie tym się różni od wybuchu, że nie powoduje skutków dynamicznych - gaz spala się, nie ma natomiast eksplozji i podmuchu. Aby metan się zapalił, potrzebna jest iskra. Może ona powstać np. w wyniku pracy podziemnych urządzeń lub uderzenia o siebie twardych skał.
Źródło: PAP/red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez