Tych marketów we Wrocławiu już nie będzie. Nie dali rady!

2024-12-09 08:49:42(ost. akt: 2024-12-09 08:54:47)

Autor zdjęcia: zdj.ilustr.

Polska sieć handlowa Hewea zamknie tej zimy wszystkie swoje sklepy we Wrocławiu. Przyczyną są drastycznie rosnące czynsze, ceny energii i koszty zatrudnienia. Klienci próbują walczyć o lokalne sklepy, ale ich przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
Jeszcze kilka miesięcy temu były stałym punktem na mapie Wielkiej Wyspy – markety Hewea na Biskupinie, Bartoszowicach i Dąbiu. Teraz ich dni są policzone. Pierwszy z nich, przy ul. Wittiga, zamknie się już w grudniu, dwa pozostałe zakończą działalność do lutego.

Powód likwidacji marketów? Jak tłumaczy zarząd sieci, biznes przestał być opłacalny. - Rosnące koszty wynajmu, energii elektrycznej i pensji pracowników uniemożliwiły dalsze prowadzenie działalności – mówi przedstawiciel Hewea. Ceny wynajmu osiągnęły niebotyczne poziomy. Za lokal o powierzchni 798 m² na Jackowskiego Spółdzielnia Mieszkaniowa Biskupin żąda 39 tys. zł miesięcznie, do tego VAT i inne opłaty. Na Olszewskiego, za 300 m², cena wywoławcza to 26 tys. zł. W takich warunkach nawet największym sieciom trudno o rentowność.

Decyzja o zamknięciu wywołała poruszenie wśród lokalnej społeczności. Sklepy Hewea były nie tylko miejscem zakupów, ale też symbolem lokalnego handlu, oferując produkty od regionalnych dostawców. Codziennie obsługiwały około 3600 klientów, a niektórzy przyjeżdżali z odległych części Wrocławia, by zrobić zakupy.

– Osiedlowy sklep Hewea to coś więcej niż market. Zaopatruje mieszkańców w zdrową, lokalną żywność – piszą klienci w petycji, którą skierowali do spółdzielni mieszkaniowej. Wzywają do obniżenia czynszów, co mogłoby uratować działalność sieci. Jednak nie brakuje sceptyków. – To walka z wiatrakami. Rynek zmienia się nieubłaganie – komentuje jeden z mieszkańców na lokalnej grupie na Facebooku.

Spółdzielnia mieszkaniowa już ogłosiła przetargi na wynajem zwolnionych lokali. Wydaje się, że miejsce Hewea zajmie jedna z większych sieci, takich jak Dino czy Żabka. Duże koncerny mają większe możliwości negocjacyjne i są w stanie ponosić wyższe koszty.

Upadek Hewea to przykład szerszego trendu. Małe, lokalne sklepy coraz częściej nie wytrzymują konkurencji z wielkimi sieciami i rosnącymi kosztami prowadzenia działalności. – To smutne, że znikają miejsca, które budują lokalną tożsamość i wspierają drobnych dostawców – mówi w rozmowie z portalem tuwroclaw.pl jedna z mieszkanek Biskupina. Lokalna społeczność jeszcze walczy, ale ich szanse wydają się niewielkie.