Trzecia porażka WKS-u z rzędu w Hali Stulecia

2024-10-26 10:12:23(ost. akt: 2024-10-26 10:18:01)

Autor zdjęcia: Polsat

Wrocławski Śląsk przegrał po emocjonującej końcówce z Kingiem Szczecin 66:67, a decydujące punkty zdobył były gracz Śląska, Aleksander Dziewa. Mimo obiecującego początku, Śląsk w ostatniej kwarcie stracił kontrolę nad meczem.
W piątkowym meczu w Hali Stulecia King Szczecin odniósł minimalne zwycięstwo nad WKS Śląskiem Wrocław, pokonując gospodarzy 67:66. Decydujący cios, który zapewnił gościom triumf, zadał były gracz Śląska, Aleksander Dziewa, przypieczętowując zwycięstwo swojego nowego klubu w ostatnich sekundach spotkania.

Dla wrocławian była to już trzecia porażka w czterech meczach sezonu 2024/25, co budzi zaniepokojenie wśród kibiców i stawia zespół w trudnej sytuacji.

Mecz zaczął się dobrze dla Śląska. Gospodarze od początku grali z większą dynamiką i kreatywnością w ofensywie, a ich skuteczność w rzutach z dystansu była imponująca – trafili 6 z 13 prób, podczas gdy King miał na koncie zaledwie jeden celny rzut na sześć prób. Śląsk kontrolował grę, a do przerwy prowadził 38:28. - Śląsk jest solidny, ale brakuje mu błysku - ocenił przeciwników przed meczem trener Kinga, Arkadiusz Miłoszewski. I choć pierwsza połowa zaprzeczała jego słowom, druga część meczu potwierdziła, że drużyna Wrocławia ma problemy z utrzymaniem formy przez całe spotkanie.

Kluczowym momentem był uraz Whiteheada, który mocno osłabił gospodarzy na początku trzeciej kwarty. King Szczecin natychmiast to wykorzystał. Trójki zaczęły wpadać Jamesowi Woodardowi, Kassimowi Nicholsonowi, a także Dziewie, co pozwoliło gościom szybko odrobić straty i wyrównać wynik. Po chwili kolejna celna trójka Tony'ego Meiera wyprowadziła Kinga na prowadzenie 42:41.

Mimo że Śląsk miał szansę na przejęcie inicjatywy, w ostatniej kwarcie zawiodła skuteczność – gospodarze zdobyli zaledwie dziewięć punktów. Zespół Miodraga Rajkovicia, który w pierwszej połowie błyszczał, w decydujących momentach stracił koncentrację. Marcel Ponitka, który dominował w pierwszej części spotkania, zgasł w drugiej, co wpłynęło na cały zespół. W efekcie King zyskał przewagę, a Dziewa, doskonale znający wrocławskie parkiety, zapewnił zwycięstwo swojemu nowemu klubowi.

Po meczu można było usłyszeć głosy, że Śląskowi brakuje konsekwencji i energii w kluczowych momentach. Transferowe plotki i narastająca presja na drużynie tylko pogarszają sytuację wrocławskiego klubu. Tymczasem King Szczecin, mimo wcześniejszych problemów, w tym spotkaniu wykazał się walecznością i skutecznością w najważniejszych momentach.

Spotkanie pokazało, że oba zespoły wciąż szukają formy. Choć Śląsk lepiej rozpoczął sezon, to King Szczecin zdołał pokazać, że potrafi odwrócić losy meczu i wygrać w dramatycznych okolicznościach.