To już blisko! Czy zmiana czasu ma jakikolwiek sens?

2024-10-26 09:33:00(ost. akt: 2024-10-26 09:50:04)

Autor zdjęcia: red.

Już w ten weekend znów cofniemy zegarki, wracając do czasu zimowego. Czy ta praktyka, kiedyś uzasadniona ekonomicznie, ma dzisiaj sens? Coraz częściej słyszymy głosy, że zmiana czasu to już tylko relikt przeszłości bez realnych korzyści.
Każdego roku, w ostatni weekend października, tradycyjnie przesuwamy zegarki na czas zimowy. Temat ten jednak od lat budzi kontrowersje, a coraz częściej pojawiają się głosy, że przesuwanie wskazówek straciło swój pierwotny sens ekonomiczny.

Zmiana czasu, z letniego na zimowy, odbędzie się z soboty na niedzielę, gdy o godzinie 3:00 cofniemy zegarki o godzinę, dzięki czemu będziemy mogli dłużej pospać. Ale czy na pewno to wszystko ma sens?

Na te pytanie odpowiada ekspert z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, dr hab. Radosław Pietrzyk, który tłumaczy, że współczesna zmiana czasu to bardziej przyzwyczajenie niż realna potrzeba.

Historyczne Korzenie

Zmiana czasu ma swoje początki już w XVIII wieku, ale na dobre została wdrożona w czasie I wojny światowej w 1916 roku. Niemcy i Austria jako pierwsze wprowadziły tę praktykę, a za nimi poszły inne kraje, w tym Polska, będąca wówczas pod okupacją. W założeniu zmiana czasu miała przynieść korzyści ekonomiczne, szczególnie poprzez oszczędność energii. - W tamtych czasach oszczędność węgla i prądu była kluczowa dla przemysłu - zauważa dr Pietrzyk.

PRL i polityczne zawirowania

Zmiany czasu w Polsce miały burzliwą historię. W okresie PRL decyzje związane z przesuwaniem zegarków podejmowane były na przemian. - Pod koniec lat 40. zrezygnowaliśmy z czasu letniego pod wpływem ZSRR, by wrócić do niego w 1957 roku, a ostatecznie w 1977 roku wprowadzono regularne zmiany - przypomina naukowiec.

Czy dzisiaj to ma sens?

Współcześnie, jak twierdzą eksperci, korzyści ekonomiczne ze zmiany czasu są niewielkie. Hale produkcyjne, biurowce i inne obiekty są zazwyczaj pozbawione okien, co wymaga całodobowego oświetlenia. - Dzisiaj oświetlenie nie stanowi już głównego kosztu. Zużywamy energię głównie na maszyny, a nie na lampy - dodaje ekspert.

Właśnie dlatego, w przestrzeni publicznej trwa debata na temat sensu zmiany czasu. W ostatnim okresie włączyła się w to Unia Europejska, co było reakcją na postulat mieszkańców większości krajów. Konsultacje publiczne przeprowadzone przez Komisję Europejską w 2018 roku pokazały, że 84 proc. respondentów popiera zniesienie zmiany czasu. W ramach konsultacji zebrano 4,6 mln odpowiedzi, co było najwyższą liczbą w historii.

Jednak, mimo silnego poparcia, pandemia oraz inne sprawy polityczne odsunęły decyzję na dalszy plan. - Sprawa powróci w okolicach 2025-2026 roku. Wtedy prawdopodobnie zapadnie ostateczna decyzja, czy będziemy nadal zmieniać czas - zauważa dr Pietrzyk.

Standaryzacja i przyszłość

Jednym z kluczowych argumentów za pozostawieniem zmiany czasu jest dążenie do standaryzacji. Jednolity czas na terenie Unii Europejskiej ma ułatwić życie mieszkańcom, eliminując konieczność przestawiania zegarków przy przekraczaniu granic. Jednak na chwilę obecną temat pozostaje otwarty, a my wciąż co roku cofamy zegarki o godzinę. Jak długo jeszcze? Odpowiedź na to pytanie przyniesie przyszłość.

W miarę upływu czasu, zmieniające się potrzeby gospodarcze i technologiczne mogą sprawić, że przesuwanie zegarków odejdzie w niepamięć, jako ciekawy, ale już zbędny element przeszłości.