Czy te dowody wyjaśnią awarię zbiornika w Stroniu Śląskim?
2024-10-08 07:46:34(ost. akt: 2024-10-08 08:06:26)
Nowe fakty w sprawie uszkodzenia zbiornika w Stroniu Śląskim wskazują na możliwe błędy budowlane z 2022 roku. Prokuratura prowadzi śledztwo, a zebrane zdjęcia mogą być kluczowe w ustaleniu, czy roboty miały wpływ na katastrofę.
Nowe okoliczności mogące wyjaśniać uszkodzenie zbiornika w Stroniu Śląskim budzą coraz więcej emocji. Zarówno adwokat prowadzący niezależne dochodzenie, jak i burmistrz Kłodzka, zainicjowali apel o dokładną analizę prac budowlanych przeprowadzonych w 2022 roku.
Na podstawie zgromadzonych materiałów, w tym zdjęć, które otrzymali od informatorów, otwarto szerokie dochodzenie. Wody Polskie kategorycznie twierdzą, że roboty te nie miały wpływu na stabilność konstrukcji zapory.
Adwokat Maciej Siwka, pochodzący ze Stronia Śląskiego, zebrał dowody i zdjęcia z placu budowy, które obecnie są kluczowym elementem w badaniu przyczyn katastrofy. - Zaniepokoiło mnie, że wiele osób wskazywało na wcześniejsze prace ziemne, ale brakowało szczegółów. Opublikowałem apel w internecie i zacząłem otrzymywać materiały od osób, które nie chcą się ujawniać - powiedział Siwka.
W wyniku powodzi, która nawiedziła region 15 września, woda zniszczyła wał zbiornika, powodując katastrofalne zalania Stronia Śląskiego, Lądka-Zdroju, a także kilku okolicznych wsi i miasta Kłodzko. Siwka podkreśla, że nie jest ekspertem, ale w jego opinii, dostępne materiały powinny być dokładnie zbadane przez specjalistów. Zwrócił się już do prokuratury z wnioskiem o szczegółową analizę dokumentacji z prac budowlanych oraz kontroli stanu technicznego obiektu. Prokuratura wszczęła śledztwo.
Dzięki apelowi adwokata, udało się określić skalę prowadzonych prac oraz ich lokalizację. Zdjęcia, które zebrał, ukazują wykopy prowadzące od szczytu do podstawy wału, co budzi poważne wątpliwości. Wody Polskie, zarządca obiektu, wydały oświadczenie, w którym stwierdziły, że były to jedynie „roboty kablowe na skarpie i koronie zapory”, a ich zakres był niewielki. - Nie miały one żadnego wpływu na stabilność konstrukcji zapory - brzmi stanowisko Wód Polskich, które opublikowało pełne oświadczenie w tej sprawie.
Paulina Pierzchała, rzeczniczka Wód Polskich, potwierdziła tezę o braku związku między pracami a awarią, ale odmówiła dalszych komentarzy ze względu na trwające śledztwo. Dodała, że na chwilę obecną nie ma możliwości rozmowy z personelem obsługującym zbiornik.
- To, co widzę na tych zdjęciach, jest przytłaczające. Chcemy nagłośnić tę sprawę, aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Gdyby nie doszło do tej awarii, zniszczenia w miastach i wsiach poniżej zapory, w tym w Kłodzku, byłyby z pewnością znacznie mniejsze - skomentował Michał Piszko, burmistrz Kłodzka.
Eksperci zajmujący się hydrotechniką oraz inżynierią środowiska są zgodni co do jednej kwestii: przepływ wody podczas powodzi znacząco przekroczył możliwości zbiornika. - Zbiornik w Stroniu Śląskim był projektowany na przepływ rzędu 70-80 m³/s, a tymczasem musiał przyjąć aż 320 m³/s. To czterokrotnie więcej, co porównałbym do obciążenia samochodu osobowego kilkoma tonami ładunku. To nie dziwne, że konstrukcja uległa uszkodzeniu - wyjaśnia ekspert, który woli pozostać anonimowy.
Prace instalacyjne na zbiorniku były częścią Projektu Ochrony Powodziowej Dorzecza Odry i Wisły, a ich zakres obejmował m.in. montaż kabli i piezometrów. Roboty zakończono w 2023 roku, a zgodnie z opinią Wód Polskich, zostały one przeprowadzone prawidłowo i nie miały wpływu na uszkodzenie wału.
Pomimo uspokajających komunikatów ze strony Wód Polskich, wątpliwości co do wpływu tych prac na katastrofę pozostają. Przekop kablowy pod betonowym murem na szczycie wału, jak zaznaczają specjaliści, to newralgiczny punkt, gdzie błędy w zagęszczaniu ziemi po pracach mogły wpłynąć na stabilność. Warto teraz szczegółowo zbadać zastosowane metody i odtworzyć przebieg robót.
Wydarzenia z nocy 14 września, kiedy doszło do przerwania zapory, wciąż budzą wiele pytań. Lokalnym służbom kryzysowym brakowało łączności, a doniesienia o awarii napływały z mediów społecznościowych. Zbiornik przekroczył maksymalny poziom piętrzenia, a personel obsługujący obiekt musiał ewakuować się, tracąc możliwość sterowania urządzeniami.
Roboty prowadzone w ramach projektów powodziowych na zbiorniku objęły instalację systemów pomiarowych oraz montaż kabli, które miały na celu usprawnienie monitoringu hydrotechnicznego. Jednakże, według ekspertów, sam zakres tych prac nie miał wpływu na stabilność zapory, co potwierdzają odpowiednie inspekcje techniczne.
Pomimo zapewnień, że prace zostały wykonane zgodnie z przepisami, wątpliwości pozostają, a śledztwo trwa.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez