Granica pod kontrolą. Mieszkańcy na skraju cierpliwości!

2024-09-30 14:42:56(ost. akt: 2024-09-30 14:55:25)

Autor zdjęcia: Red.

Mieszkańcy pogranicza mają dość niekończących się kontroli na polsko-niemieckiej granicy. Utrudniony ruch, ogromne korki i absurdalne pytania strażników sprawiają, że codzienność staje się nie do zniesienia.
Niemcy nieustannie utrzymują kontrole na granicach, co wielu uznaje za poważny cios w zasady funkcjonowania strefy Schengen. Na granicy polsko-niemieckiej, w takich miejscach jak Jędrzychowice czy Sieniawka, patrole są codziennością. W innych punktach granicznych pojawiają się one rzadziej, choć skutki ich działań odczuwalne są nie tylko na drogach, ale i w codziennym życiu mieszkańców.

- Te kontrole prowadzą do ogromnych zatorów, zwłaszcza w poniedziałkowe poranki, gdy ludzie wracają z weekendów – zaznacza Renata Burdosz z Urzędu Miasta Zgorzelec. Jak wyjaśnia, zablokowanie jedynego drogowego mostu w mieście skutkuje paraliżem połowy ulic w Zgorzelcu. - To jedyne przejście graniczne w centrum, więc nie ma innej alternatywy, cały ruch musi się tu skumulować – dodaje.

W mediach społecznościowych nie brakuje też relacji mieszkańców, którzy narzekają na bezsensowne pytania podczas kontroli. - Czuję się, jakbym cofnął się do czasów PRL-u. Pytają: gdzie idziesz, po co, dlaczego? Odpowiadam, że na spacer, a oni ciągle drążą temat"– mówi pisze internauta z Sieniawki. - To jest granda w biały dzień. Co to za Unia Europejska, gdy Niemcy robią sobie co chcą i kiedy chcą - pisze inny internauta.

Choć niektórych stałych mieszkańców strażnicy już rozpoznają i rzadko sprawdzają, skupiają się głównie na kontrolach samochodów przekraczających granicę. Na mniejszych, lokalnych przejściach czasem nie ma patroli, a kontrola ogranicza się jedynie do monitoringu kamer.

W Sieniawce kontrole są codziennością na dużym moście, tzw. łączniku, natomiast na mniejszym moście nad Nysą kontrole są rzadkie, lecz mimo to irytują mieszkańców. Coraz więcej Polaków unika jednak kolejek, parkując swoje samochody po niemieckiej stronie i przekraczając granicę pieszo, aby szybciej dotrzeć do pracy.

- To rozwiązanie nie jest idealne, ale pozwala ominąć korki. Codziennie z samego powiatu zgorzeleckiego do pracy w Niemczech wyjeżdża około 12 tysięcy osób, a mówimy tylko o jednym powiecie. To jest połowa zdolnych do pracy mieszkańców – tłumaczy starosta zgorzelecki Artur Bieliński.

Dla ludzi z głębi Polski czy Niemiec te utrudnienia nie są aż tak dotkliwe, jak dla mieszkańców pogranicza, zwłaszcza takich miejscowości jak Zgorzelec i Goerlitz, gdzie wiele instytucji, w tym szkoły, przedszkola i komunikacja, działa wspólnie.
- To, co się dzieje, to koniec Schengen. Jeśli Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich swoich granicach, to wewnętrzne granice Unii przestaną istnieć w dotychczasowym kształcie. Ograniczy to nie tylko przepływ ludzi, ale też towarów i usług. A to grozi rozsypaniem się całej Unii Europejskiej" – alarmuje Renata Burdosz.

Podczas gdy główne drogi i autostrady są pod stałą obserwacją niemieckich służb, na lokalnych przejściach kontrole pojawiają się znacznie rzadziej, choć ich skutki są odczuwalne w całym regionie.