Wińsko. Są miejscowości, które mogą zatonąć bez medialnego szumu.

2024-09-22 10:00:29(ost. akt: 2024-09-22 10:09:54)

Autor zdjęcia: Fb/IMGW

Duże miasta z powodzią w tle wyglądają w mediach "lepiej". Nie o wszystkich zagrożonych powodzią miejscowościach jest głośno. Chociaż konsekwencje zalania są takie same, rozgłos i wsparcie bywają znacznie mniejsze.
Jedną z takich gmin jest leżąca na drugim brzegu od Ścinawy gmina Wińsko, gdzie trwają próby uszczelniania wałów. Na miejscu są zarówno strażacy, jak i Wojska Obrony Terytorialnej, ale istnieje obawa, że gmina w istotnej części znajdzie się pod wodą, bo po kilku dniach wały są już mocno nasączone wodą.

Mieszkańcy znajdujących się nad rzeką wsi już kilka dni temu ruszyli umacniać wały. Woda jest jednak silniejsza od nich i zaczęła się przesączać. Jak twierdzi wójt gminy Wińsko Jolanta Krysowata-Zielnica, wały przez lata były zaniedbane i nikt się nimi nie interesował.

- Na wale między Ścinawą a Małowicami były dwa rozszczelnienia. Nasi strażacy z OSP całodobowo je kontrolują, więc jak tylko to zauważyli, to ruszyła akcja. Byliśmy przygotowani, bo było bardzo dużo worków z piaskiem i sprzętu. Szczególnie wykazała się OSP Orzeszków - powiedziała wójt gminy.

Do Wińska trafiają worki z piaskiem z Wołowa, Wiszni Małej, Siechnic czy Wrocławia - czyli z miejsc, gdzie największa fala już przeszła. Mieszkańcy są wycieńczeni, ale ze wsparciem przyjechali terytorialsi.

- Słaba jest obecnie sytuacja koło Budkowa. Są przesiąki dołem i budowane są z worków tzw. studnie - wyjaśnia Jolanta Krysowata-Zielnica.

Jak podkreśliła wójt, problemem jest brak utwardzonych dróg prowadzących do wałów. W efekcie, ciężki sprzęt grzęźnie w błocie, a worki z piaskiem trzeba dowodzić quadami. Zdaniem wójt, po powodzi powinno się to zmienić.