Gdy miasto zalewała powódź, one pomyliły strażaka ze striptizerem

2024-09-18 18:19:44(ost. akt: 2024-09-18 19:08:57)
Stronie Śląskie walczyło z falą powodziową, a kilka pań z kacem po swoim nieodpowiedzialnym zachowaniu.

Stronie Śląskie walczyło z falą powodziową, a kilka pań z kacem po swoim nieodpowiedzialnym zachowaniu.

Autor zdjęcia: Zdj.ilustracyjne.

Panie na panieńskim wieczorze pomyliły strażaka z atrakcją imprezy, a sytuacja wymknęła się spod kontroli! Tak, one to zrobiły: były przekonane, że to on! Ich długo oczekiwany striptizer...
Dramat, komedia i pożądanie w jednym – to wszystko miało miejsce w Stroniu Śląskim, gdzie w niedzielny wieczór miasto dosłownie popłynęło! I to nie tylko przez przerwaną tamę, która zalała okolicę, ale też przez nieoczekiwany zwrot akcji na jednym z panieńskich wieczorów, który mógłby spokojnie konkurować z najlepszymi filmami komediowymi.

Zacznijmy od początku. Władze Stronia Śląskiego przestrzegały przed zbliżającą się katastrofą już od sobotniego poranka. Ale przecież wiemy, jak to się ostatecznie skończyło. No bo kto by się przejmował, prawda? To Polska, tu się nic złego nie dzieje, dopóki nie dojdzie do tego, że nasze meble z salonu zacznynają dryfować po ulicach.

W międzyczasie, w jednym z lokali , miało miejsce coś zgoła odmiennego od typowego scenariusza katastroficznego. Trwała Impreza na całego – panieński! Główna bohaterka tej wieczornej sagi świętowała ostatnie chwile wolności w towarzystwie kilku bliskich koleżanek. Alkohol lał się strumieniami, emocje rosły, a kobiety czekały na największą atrakcję wieczoru. Tak, wiemy, co myślicie... Gdy temperatura w sali była już na poziomie wyższym niż prognozowane opady, a panie śpiewały: "Jolka, Jolka pamiętasz...", to do akcji wkroczył on - strażak!

Podkreślmy, strażak z poważną misją ostrzeżenia ludzi przed falą powodziową, która za kilka godzin miała dotrzeć do miasteczka. Ale, hola, hola! Przecież jak to wygląda? Wbiega do lokalu przystojny gość w strażackim uniformie, z poważnym wyrazem twarzy i krzyczy coś o ewakuacji... Panieńska ekipa, oczywiście w świetnych humorach, tylko zerknęła i... Tak, one to zrobiły: były przekonane, że to on! Ich długo oczekiwany striptizer!

Kto by się przejmował jakimiś powodziami, gdy na scenę wkracza "atrakcja wieczoru"?! Panie rzuciły się na biednego strażaka, z piskiem i radością, jakby wygrały go na loterii. Zaczęły go rozbierać, śmiały się i krzyczały: „Dawaj, dawaj, pokaż co masz pod tą kurtką!”. A on? No cóż, wyglądał jak ktoś, kto właśnie znalazł się w najbardziej absurdalnym koszmarze swojego życia. Zanim zdążył cokolwiek wyjaśnić, spodnie już były w połowie drogi do podłogi.

Nie wiemy, jak długo trwałoby to surrealistyczne widowisko, gdyby nie bohaterska interwencja trzech kolejnych strażaków. Ci, widząc swojego kolegę w tarapatach – zarówno emocjonalnych, jak i tekstylnych – wkroczyli do akcji, jak prawdziwi ratownicy! Niestety, nie było to widowiskowe rozcinanie wraku samochodu czy gaszenie płonącej kamienicy, ale równie wymagające zadanie – ratowanie kolegi przed rozwścieczonymi, choć rozbawionymi paniami. Po kilku minutach tłumaczeń - i przywracania części strażackiej garderoby na swoje miejsce - udało się w końcu wyjaśnić sytuację.

Panie, choć początkowo zszokowane, że "striptizer" okazał się strażakiem z prawdziwego zdarzenia, który miał dużo poważniejsze zadanie niż rozgrzanie atmosfery, w końcu przyjęły wiadomość o powodzi z godnością... no, może oprócz tej jednej, która do końca próbowała przekonać resztę, że to jednak część show.

Podsumowując, Stronie Śląskie walczyło z falą powodziową, a kilka pań z falą zażenowania po tej pamiętnej nocy. Morał z tej historii? Zanim rzucisz się na kogoś w strażackim stroju, upewnij się, że to faktycznie atrakcja wieczoru, a nie ktoś, kto próbuje uratować ci życie.