Czy "powódź tysiąclecia" we Wrocławiu mogłaby się powtórzyć?

2024-09-13 09:52:01(ost. akt: 2024-09-13 10:31:31)
Zalane ulice i osiedla podczas "powodzi tysiąclecia" we Wrocławiu

Zalane ulice i osiedla podczas "powodzi tysiąclecia" we Wrocławiu

Autor zdjęcia: Wikipedia

Ilość informacji na temat niżu genueńskiego powoduje, że wielu wrocławian zadaje sobie pytanie, czy tragedia z 1997 roku mogłaby się powtórzyć w 2024 roku. W kwestii zabezpieczeń w mieście i okolicach zrobiono bardzo wiele.
- Infrastruktura zda egzamin, bo w ostatnich latach państwo wiele w nią zainwestowało - powiedział dzisiaj na konferencji prasowej we Wrocławiu premier Donald Tusk. W swoich wypowiedziach nawiązywał wielokrotnie do "powodzi tysiąclecia" z 1997 roku, która dla wielu mieszkańców Wrocławia wciąż jest obrazem żywym.

Pojawia się więc pytanie: czy taka katastrofa mogłaby się powtórzyć we wrześniu 2024 roku? - Wtedy przespaliśmy jeden dzień - mówił dzisiaj we Wrocławiu Tusk, nawiązując powodzi, która zalała cały Wrocław.

Dziś sytuacja wygląda inaczej i nie chodzi tu tylko o reakcje służb. Po modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego, remontach zbiorników retencyjnych i rozbudowie nadodrzańskich wałów stolica Dolnego Śląska przygotowana jest na większą falę powodziową niż ta, która spustoszyła miasto w "powodzi tysiąclecia" w 1997 r. Tak przynajmniej oceniają to eksperci z którymi rozmawiał portal Wrocławskie.Info

Po tamtych doświadczeniach, południowo-zachodnia cześć Polski jest obecnie obszarem, na którym realizuje się najwięcej w skali kraju inwestycji mających zwiększyć ochronę przeciwpowodziową. Kontynuowana jest tu budowa i rozbudowa infrastruktury hydrotechnicznej, która ma chronić przed skutkami żywiołu, nawet jeśli jest to niszczycielski niż genueński.

Najświeższe, ukończone inwestycje z tego obszaru prowadzone przez RZGW we Wrocławiu, to rozbudowa wałów przeciwpowodziowych Odry, ale również modernizacja wałów Widawy w rejonie Wrocławia.

- Na przełomie 2022 i 2023 zakończono też rozbudowę obwałowań Odry w rejonie Brzegu Dolnego na Dolnym Śląsku czy Białej Głuchołaskiej w Głuchołazach na Opolszczyźnie. Zakończyła się też gruntowna modernizacja zbiornika Przeworno niedaleko Strzelina, który ponownie może piętrzyć wodę oraz remont zabytkowego zbiornika Bolków” – wyjaśniają pracownicy Wód Polskich we Wrocławiu.

W ostatnich latach powstały też cztery suche zbiorniki na Ziemi Kłodzkiej – w Boboszowie, Kosnowicach, Szalejowie i Roztokach. Rzecznik Wód Polskich zwraca uwagę na zakończoną w ubiegłym roku modernizacją wałów Widawy w rejonie Wrocławia oraz przebudowę ulicy Ślęzoujście we Wrocławiu, która pełni jednocześnie funkcję wału przeciwpowodziowego. - Te inwestycje to finalizacja modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego, która była realizowana przez ostatnich 15 lat i według szacunków kosztowała około 1,5 mld zł – podkreśla ekspert Wód Polskich, który nie chce być jednak cytowany z nazwiska.

W 1997 r., podczas powodzi tysiąclecia, maksymalny przepływ wody na wodowskazie Brzeg Most oszacowano na około 3640 m3/s, a Wrocławski Węzeł Wodny był wówczas przystosowany do przepuszczenia fali powodziowej o natężeniu przepływu 2400 m3/s. Dziś, po latach modernizacji, Wrocławski Węzeł Wodny jest przystosowany do bezpiecznego przepuszczenia fali powodziowej o przepływie 3850 m3/s.

- Taka fala występuje teoretycznie raz na tysiąc lat - konstatuje Garbacz. A następnie wymienia zrealizowane inwestycje oraz ich możliwości. - Redukcję fali docierającej do Wrocławia z górnej Odry zapewniają też poldery Żelazna na Opolszczyźnie oraz Buków w województwie śląskim. Pierwszy może pomieścić 4 mln m3 wody, drugi 53 mln m3 wody – dodaje.

Według specjalistów, gdyby powtórzyła się sytuacja hydrologiczno-meteorologiczna z 1997 r., a więc gdyby przechodzący przez Dolny Sląs niż genueński miał podobną siłę, co 27 lat temu, to fala wezbraniowa powinna przemieszczać się przez Wrocław oraz inne nadodrzańskie miejscowości w bezpieczny sposób. - Dziś jesteśmy w stanie z kilkudniowym wyprzedzeniem przewiedzieć, jak wysoka będzie fala wezbraniowa, która dotrze do poszczególnych miejscowości na Odrą w tym do Wrocławia, ale także i na mniejszych dopływach – słyszymy w WP.

Wielka powódź z lipca 1997 r. rozpoczęła się od trwających tydzień intensywnych opadów deszczu w Polsce, Czechach i Austrii. Z terenów górskich woda spłynęła do dorzecza Odry, błyskawicznie napełniając koryta rzek. Pierwszym miastem w regionie zalanym przez wodę spływającą z gór były Głuchołazy. Po kilku dniach woda dotarła do Opola, zalewając lewobrzeżną część miasta. Dwa dni później fala dotarła do Wrocławia, zalewając znaczną jego część. W wyniku powodzi tysiąclecia we Wrocławiu zalanych zostało niemal 3,5 tys. budynków, a uszkodzeniu uległo ponad 300 ulic.

Dzisiaj niektórzy zastanawiają się, czy Czesi nie spuszczą ze swoich zbiorników retencyjnych więcej wody, co wpłynie na sytuację w Polsce. Pytanie w tej sprawie padło w trakcie konferencji premiera Tuska we Wrocławiu. - Jesteśmy po rozmowach z partnerami z Czech i oni również nie przewidują, że ich zbiorniki będą zapełnione - powiedział obecny na konferencji przedstawiciel Państwowej Straży Pożarnej.

Na podstawie powyższego, jeśli przyjąć, że obecny niż genueński będzie słabszy niż ten w 1997 roku, a poziom zabezpieczeń jest dużo większy, "powódź tysiąclecia" raczej na pewno się nie powtórzy.