Starsze panie szturmują gabinety lekarskie?

2024-09-07 10:38:18(ost. akt: 2024-09-07 10:54:33)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Freepik

Lekarze coraz częściej zauważają problem tzw. "benzobabc", starszych kobiet domagających się recept na benzodiazepiny, które były im przepisywane przez wiele lat. W gabinetach, często stosując radykalne i agresywne argumenty, oczekują dalszych recept na te silnie uzależniające leki. – Jako lekarze musimy uderzyć się w pierś. To nie są "cukierki" na nasze problemy, a coś, co powinno być stosowane jedynie doraźnie – ostrzega w rozmowie z Interią psychiatra dr Mateusz Kowalczyk.
Problem nadużywania benzodiazepin dotyczy nie tylko młodych ludzi, fentanylu czy USA. W Polsce starsze osoby, szczególnie kobiety, również nadużywają tych leków. Wśród benzodiazepin znajdują się takie preparaty, jak midazolam (krótko działający), lorazepam, alprazolam, czy diazepam, klonazepam i chlordiazepoksyd (działające nawet do 60 godzin).

Dr Kowalczyk, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej, podkreśla, że uzależnienie od benzodiazepin dotyka głównie starsze kobiety.

— To problem, o którym nie mówiło się przez lata, a dotyczy on wielu osób — dodaje, zwracając uwagę, że przedawkowanie tych leków dotyczy również młodszych pacjentów.

— Benzodiazepiny powinny być stosowane maksymalnie przez dwa, trzy tygodnie jako wsparcie w leczeniu przejściowych problemów, takich jak zaburzenia snu, lęki czy niepokój. To bezpieczny czas, w którym leki główne powinny zacząć działać — wyjaśnia dr Kowalczyk.

Niestety, teoria i praktyka w tym przypadku często się rozmijają, ponieważ te leki były powszechnie przepisywane przez lekarzy innych specjalności.

Lekarze chętnie przepisywali benzodiazepiny, ponieważ szybko przynosiły ulgę pacjentom.

— Pacjenci, którzy po latach cierpień w końcu odczuwali ulgę, zaczynali wierzyć, że znaleźli "magiczny lek", co wprowadzało ich w błędne koło — wyjaśnia psychiatra. — To jak chwilówki – tu i teraz działa, ale problem wraca ze zdwojoną siłą.

Zjawisko uzależnienia od benzodiazepin wśród starszych kobiet stało się na tyle powszechne, że w środowisku lekarskim pojawił się pejoratywny termin "benzobabcie". Dr Kowalczyk potwierdza, że słowo to funkcjonuje, ale ma negatywne konotacje. Opowiada, że zdarzały się przypadki, gdy pacjenci zażywali nawet 50 tabletek nasennych dziennie, co zwykle kończy się głębokim snem trwającym całą dobę.

— Lekarze powinni sugerować kontakt ze specjalistą i wyraźnie informować, że benzodiazepiny to leki doraźne — mówi psychiatra.

Niestety, starsze osoby często przychodzą z argumentem, że przyjmują te leki od 20 lat, ponieważ tak zalecił im ich lekarz, a teraz nie mogą bez nich zasnąć. W przeszłości wielu lekarzy ulegało takim argumentom, nie informując pacjentów o ryzyku uzależnienia.

Dr Kowalczyk wspomina, że niejednokrotnie pacjenci, którzy przez lata zażywali te leki, dopiero od niego dowiadywali się o ryzykach związanych z ich długotrwałym stosowaniem.

— W natłoku pracy nie zawsze było czas na informowanie o zagrożeniach, co miało negatywne skutki dla pacjentów — przyznaje lekarz. — Na szczęście edukacja w tym zakresie poszła mocno do przodu.

Lekarze pracujący w ramach Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) także mają podobne doświadczenia. – Gdy odmawiamy przepisania leku, pacjentki bywają agresywne, grożą, że pójdą do innego lekarza – mówi jeden z medyków. Inny wspomina bardziej ekstremalne przypadki, gdy pacjentka w gniewie zrzuciła wszystko z biurka lub groziła samobójstwem.

Jednak niektóre pacjentki, choć w mniejszości, świadomie podejmują próbę odstawienia benzodiazepin, zapisując się do poradni psychiatrycznych.

Dr Kowalczyk wskazuje, że leczenie uzależnienia od benzodiazepin to proces długotrwały, wymagający dużego samozaparcia. – Ważna jest terapia uzależnienia, ponieważ farmakologiczne działania to tylko część sukcesu – mówi lekarz.

Starsze osoby często zgłaszają się z problemami wynikającymi z wieloletniego zażywania tych leków, takimi jak trudności w koncentracji czy zaburzenia pamięci, co wpływa na jakość ich życia. – Każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia, uwzględniając wiek pacjenta, długość stosowania leku oraz potencjalne korzyści i ryzyka wynikające z próby odstawienia – podsumowuje dr Kowalczyk.

źródło: wydarzenia.interia.pl