Iga Świątek w swojej bańce

2024-09-03 12:22:28(ost. akt: 2024-09-03 12:37:59)

Autor zdjęcia: PAP/EPA/BRIAN HIRSCHFELD

Tenis\\\ Iga Świątek wygrała z Rosjanką Ludmiłą Samsonową 6:4, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju US Open. O drugi w karierze półfinał w Nowym Jorku najlepsza tenisistka na świecie powalczy z Amerykanką Jessicą Pegulą.
Iga Świątek - Ludmiła Samsonowa 6:4, 6:1

Był to czwarty pojedynek Świątek z Samsonową i czwarte zwycięstwo Polki. To też trzecia tenisistka z Rosji, którą liderka światowego rankingu wyeliminowała w trwającej edycji US Open. W pierwszej rundzie Polka pokonała Kamillę Rachimową, a w trzeciej — rozstawioną z numerem 25. Anastazję Pawluczenkową. W drugiej rundzie Światek wygrała z Japonką Eną Shibaharą.
W pierwszym secie pojedynek z Samsonową długo był wyrównany. W dziewięciu pierwszych gemach obie zawodniczki dość pewnie wygrywały przy własnym serwisie, z wyjątkiem czwartego, gdy Samsonowa skutecznie obroniła dwa break pointy. Świątek nie dopuściła do ani jednego.

Decydujący okazał się 10. gem, kiedy Polka, przy stanie 5:4, zaczęła grać bardziej agresywnie przy serwisie rywalki, zmuszając ją do błędów. Samsonowa nie zdołała wygrać ani jednej wymiany i musiała pogodzić się z przegranym setem.
Ten moment na tyle odmienił dynamikę tego spotkania, że Rosjanka przestała być równorzędną rywalką dla Świątek. Polka szybko wygrała pierwsze trzy gemy drugiej partii, a potem zwyciężyła także w czwartym, znacznie bardziej zaciętym, trwającym blisko 10 minut. Samsonowa broniła się w nim długo, ale zakończyła go popełniając podwójny błąd serwisowy.

Po tym już Rosjanka nie odzyskała rezonu. Zdołała wygrać tylko jednego gema — przy własnym serwisie, gdy Świątek prowadziła 5:0. Później obroniła jeszcze pierwszą piłkę meczową, ale przy drugiej posłała piłkę na minimalny aut.

— Na początku grałyśmy jak mężczyźni, utrzymywałyśmy własny serwis. Wiedziałam, że w końcu będę miała swoją szansę i wykorzystałam ją, gdy się pojawiła. Jestem bardzo zadowolona ze swojej gry — powiedziała w wywiadzie na korcie zwyciężczyni, która zgodziła się z obserwacją, że gra coraz lepiej w kolejnych meczach w Nowym Jorku.

"Na początku trudno mi było złapać rytm. To dlatego, że mało trenowaliśmy, bardziej skupiliśmy się na regeneracji. Ale z meczu na mecz jest coraz lepiej" - zaznaczyła Polka, która od samego początku była bardzo skoncentrowana, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że bańka, do której wchodzi przy okazji każdego meczu i o której często wspomina, spełniła swoje zadanie.

— Od czterech lat mówię o tej bańce, która pozwala mi być w pełni skoncentrowaną na tym, co mam tutaj zrobić. Mam na myśli to, że odcinam się od świata zewnętrznego. Chociażby mniej wchodzę do internetu, mniej piszę ze znajomymi. Ograniczam wszystko dookoła. Wszystko po to, aby było mi łatwiej skoncentrować się na tenisie —przyznała Świątek.

W koncentracji nie przeszkodził jej nawet fakt, że na trybunach Arthur Ashe Stadium znów zasiadły hollywoodzkie gwiazdy, jak muzyk Seal i znany z roli głównej w serialu "Ted Lasso" aktor Jason Sudeikis. To kolejne znane osoby, które oglądały w akcji Polkę z trybun nowojorskiego kompleksu i oklaskiwały jej udane akcje.

— Fajnie, że mogę zagrać dobry tenis przed takimi osobami. Podczas meczu na korcie jestem jednak skoncentrowana na grze, więc nie zwracam na to uwagi, ale na pewno już po meczu fajnie jest się pocieszyć czymś takim. Takie zainteresowanie gwiazd oznacza, że nasza dyscyplina jest jeszcze ciekawsza — powiedziała Polka.

Prowadząca na korcie pomeczowy wywiad ze Świątek była tenisistka Renee Stubbs próbowała zaaranżować jej spotkanie z Sudeikisem.
— Nawet nie wiem, czy on został na kolejny mecz. Wszyscy jesteśmy zajęci. Ja jestem w tej mojej bańce, więc na razie koncentruję się na pracy. Seala miałam już okazję poznać, więc jak będę miała trochę więcej czasu to na pewno też fajnie byłoby zorganizować takie spotkanie z Jasonem Sudeikisem. Zobaczymy — dodała podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego.

"Polish PO Boy"

Przy okazji meczu Świątek z Samsonową w stołówce dla mediów na kolację serwowano zestaw o nazwie "Polish PO Boy". W jego skład wchodziły: kiełbasa, frytki, surówka coleslaw i sos BBQ. Danie to nie znalazło jednak specjalnego uznania polskiej tenisistki, gdy była pytana o nowojorską dietę podczas walki o kolejny wielkoszlemowy triumf.

— Wolałabym po następnym meczu nie rozmawiać o kiełbasach, ale skoro takie pytanie padło, to dopóki turniej trwa to nie mam tu żadnych posiłków typu "guilty pleasure" (grzeszna przyjemność). Już po zakończeniu rywalizacji pewnie czymś takim byłaby tu pizza. Ale zobaczymy, czy będę miała ku temu okazję — zakończyła Polka.

Z Pegulą, z którą Świątek zmierzy się w środę, ma łączny bilans meczów 6-3. W Nowym Jorku z szóstą obecnie zawodniczką światowego rankingu miała już okazję sie zmierzyć — dwa lata temu pokonała ją w ćwierćfinale zwycięskiej dla siebie edycji. Ich ostatni pojedynek miał miejsce w finale ubiegłorocznego turnieju masters ATP Finals w Cancun. Polka straciła w nim tylko... jednego gema, pieczętując wielki sukces i jednocześnie powrót na prowadzenie w światowym rankingu.

Amerykanka nie wygrała żadnego z sześciu wcześniejszych ćwierćfinałów Wielkiego Szlema, ale aż trzy razy musiała się w nich zmierzyć ze światową "jedynką" —dwukrotnie z Polką (także we French Open 2022) i raz z Australijką Ashleigh Barty.

"Postaram się coś wyciągnąć z tych doświadczeń, ale to jest trudne. Wiem, że to będzie banalne i miało interesujące, ale... każdy mecz jest inny. Trudno o jakieś generalne wnioski, gdy grasz w różnych miejscach, na innej nawierzchni, w odmiennych warunkach i okolicznościach. Jest tak wiele zmiennych, że nie da się przewidzieć, jak się ułoży gra kolejnym razem" — powiedziała Pegula.
W środę, poza meczem Świątek z Pegulą, Brazylijka Beatriz Haddad Maia zagra z Czeszką Karoliną Muchovą.

Źródło: PAP