Po dynamicznym meczu Pogoń pokonała w Szczecinie Śląsk Wrocław

2024-09-02 08:03:35(ost. akt: 2024-09-02 08:07:28)

Autor zdjęcia: WKS

Śląsk Wrocław przegrał 3:5 wyjazdowe spotkanie z Pogonią Szczecin. Zespoły zdecydowały się na wymianę ciosów, a to obfitowało aż ośmioma golami i szaloną pierwszą częścią meczu.
Do niedzielnego spotkania wrocławianie przystępowali z jednym celem. Ekipa Jacka Magiery chciała potwierdzić dobrą dyspozycję ze zmagań w meczach eliminacyjnych europejskich pucharów i zanotować pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie 2024/2025.

Misja nie była jednak łatwa. Wojskowi udali się na teren Pogoni Szczecin, która w dotychczasowych meczach domowych zanotowała komplet punktów i nie straciła bramki. Szkoleniowiec WKS-u nie zdecydował się na wiele zmian względem starcia z Legią Warszawa. Jedyna roszada miejsce na prawym skrzydle. Burak Ince zastąpił Arnau Ortiza.

Po spokojniejszym otwarciu meczu do ataku ruszyli gospodarze. W 4. minucie Portowcy mieli dwie niezłe okazje po rzutach rożnych. Szczególnie groźnie zrobiło się przy pierwszej wrzutce, gdy Rafał Kurzawa dograł w pole karne, a piłkę zgrał Efthymios Koulouris. Futbolówkę zebrał Linus Wahlqvist. Jego uderzenie zostało jednak wyblokowane.

Następne minuty przyniosły kolejne ataki Pogoni Szczecin. Najpierw gola po zagraniu ręką zdobył Koulouris, ale po chwili miejscowi zdobyli prawidłowego gola i wyszli na prowadzenie. W 9. minucie świetnym rozegraniem popisał się Rafał Kurzawa, który wypuścił Vahana Bichakchyana. Ormianin przytomnie podał na jedenasty metr, a piłkę do siatki wpakował Fredrik Ulvestad.

Wrocławianie starali się odpowiedzieć sześć minut później. Niezły pomysł miał Petr Schwarz, który zagrał piłkę między obrońców rywali. Niedużo brakowało, a do futbolówki dopadłby Sebastian Musiolik, ale szybszy okazał się golkiper szczecinian – Valentin Cojocaru.

Miejscowi nie ustawali w atakach i co chwilę stwarzali zagrożenie pod bramką Rafała Leszczyńskiego. Kolejną skuteczną akcję przeprowadzili w 21. minucie. Vahan Bichakhchyan zagrał znakomite podanie do Kamila Grosickiego. Skrzydłowy szczecinian znalazł się w sytuacji sam na sam i nie zmarnował okazji. Pogoń prowadziła już 2:0.

Niezłej sytuacji Wojskowi doczekali się w 25. minucie. Rzut wolny tuż przed szesnastką wywalczył Petr Schwarz. Do piłki podeszli Matias Nahuel i Mateusz Żukowski. Na strzał zdecydował się Hiszpan, jednak Portowcy zdołali wyblokować uderzenie. Pogoń odpowiedziała po pięciu minutach. Dobrze dośrodkował Leonardo Koutris, a strzał oddał Leo Borges. Próba Brazylijczyka okazała się niecelna.

W 31. minucie w końcu ucieszył się sektor kibiców Śląska. Po rzucie wolnym Petra Schwarza najwyżej wyskoczył Aleks Petkov. Bułgarski stoper dobrze się zachował i skierował piłkę do siatki. Wrocławianie pokazali, że chcą wrócić do meczu i zdobyli bramkę kontaktową. Nie minęło sześć minut i fani WKS-u… znów eksplodowali z radości. Podopieczni Jacka Magiery ponownie świetnie zachowali się przy stałym fragmencie. Schwarz idealnie dośrodkował, a pojedynek główkowy wygrał Sebastian Musiolik. Po zaledwie 37 minutach na tablicy wyników widniał rezultat… 2:2!

Na kolejnego gola nie trzeba było długo czekać. Po trafieniach Trójkolorowych znów do głosu doszli zawodnicy Roberta Kolendowicza. Tym razem to gospodarze bardzo dobrze zachowali się przy rzucie wolnym. Kamil Grosicki idealnie wypatrzył Efthymiosa Koulourisa, a Grek strzelił na 3:2.

Więcej w szalonej pierwszej części meczu już się nie działo. Na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem po istnej strzelaninie schodziła drużyna Pogoni Szczecin. Jacek Magiera zdecydował się na jedną korektę w składzie przed drugą połową. Na placu gry zameldował się Simeon Petrov, który zastąpił Aleksandra Paluszka.

Oba zespoły weszły w drugą połowę znacznie spokojniej. Częściej na połowie przeciwnika byli zawodnicy Pogoni. Szczecinianie wywalczyli kilka stałych fragmentów, ale tym razem niewiele z nich wynikało.

Wrocławianie zaatakowali natomiast w 56. minucie. Bardzo ładnie w pole karne rywali wszedł Marcin Cebula. Pomocnik WKS-u dograł do Sebastiana Musiolika, ten zgrał do Petra Schwarza, jednak Czech nie był w stanie oddać skutecznego strzału. Trzy minuty później „Szwaniu” zdecydował się na uderzenie po akcji indywidualnej. Futbolówka powędrowała ponad bramką strzeżoną przez Valentina Cojocaru.

Skuteczna okazała się natomiast próba z dystansu piłkarza Pogoni w 66. minucie. Na 25. metrze miejsce znalazł sobie miejsce wprowadzony Alexander Gorgon. Pomocnik Portowców wykorzystał błąd w wyprowadzeniu piłki, przymierzył i tuż przy słupku zmieścił piłkę w bramce. Gospodarze znów byli na dwubramkowym prowadzeniu.

Kolejne minuty przyniosły głównie grę w środku pola, ale groźniejsze sytuacje wciąż tworzyli miejscowi. W 77. minucie po wybicie piłki przed pole karne huknął Kacper Łukasiak. Defensorzy Śląska byli jednak na posterunku i zdołali zatrzymać tę próbę. Sześć minut później piłkarze Jacka Magiery także trafili do siatki. Seria dośrodkowań zakończyła się dobrym dograniem do Simeona Petrova. Stoper Wojskowych zdobył trzeciego gola i przywrócił nadzieję kibicom dwukrotnych mistrzów Polski.

Pogoń niedługo później wyprowadziła jednak decydujący cios. W 89. minucie Fredrik Ulvestad znalazł w polu karnym Efthymiosa Koulourisa. Grek znów wykazał się instynktem strzeleckim i trafił pod poprzeczkę. Szczecinianie mieli już pięć goli na koncie.

W końcowych minutach zespoły poszukiwały kolejnych trafień, ale ostatecznie licznik dobił do ośmiu bramek. Śląsk wciąż musi czekać na pierwszą wygraną w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Okazję do poprawy zespół ze stolicy Dolnego Śląska będzie miał 16 września podczas starcia ze Stalą Mielec.