Bohater jakich mało! Zatrzymał autobus i uratował dziecko

2024-08-29 10:49:10(ost. akt: 2024-08-29 11:08:21)

Autor zdjęcia: MPK

Nie zastanawiał się nawet chwili. Gdy zobaczył dławiące się dziecko, zatrzymał pojazd i wybiegł je ratować.
Kierowca prowadzący autobus miejski we Wrocławiu, zauważył na chodniku roztrzęsiona kobietę, która z dzieckiem w wózku krzyczała o pomoc. Matka, była przerażona sytuacją i nie wiedziała, co się dzieje z jej synem. Wtedy pojawił się on - Marcin Krupa , który postanowił natychmiast zatrzymać pojazd i ruszyć na pomoc.

- Matka machała rękoma, była bardzo przerażona - relacjonuje pan Marcin. - Zatrzymałem autobus i podbiegłem do niej. Pytałem, co się stało, a kobieta próbowała mi wytłumaczyć, że dziecko coś jadło, może bułkę czy pieczywo, piło wodę, a teraz zaczyna się dusić. Zobaczyłem, że chłopiec traci przytomność, więc od razu zacząłem go oklepywać - dodaje.

Dziecko nie reagowało, ale kierowca kontynuował akcję ratunkową aż do przyjazdu pogotowia. Co smuci, piesi na ulicy nie reagowali na dramatyczną sytuację. - Ludzie przechodzili obok, niektórzy stali i po prostu patrzyli na całą sytuację. Może nie wiedzieli, jak się zachować w takiej sytuacji. Ja działałem instynktownie. Sam mam trzyletnie dziecko, więc nie mogłem być obojętny - opowiada pan Marcin.

Jak dodaje, jedynie pasażerka autobusu wezwała pomoc medyczną. Po przyjeździe ratowników, chłopiec został im przekazany.

Karetka przyjechała w ciągu około czterech minut, choć nie na sygnale. - Wydaje mi się, że to nie była ta wezwana przez pasażerkę, a raczej inna, która przypadkowo przejeżdżała w pobliżu i się zatrzymała - wyjaśnia kierowca.

Chłopiec ma rok i dziesięć miesięcy, nazywa się Kyrylo. Obecnie jest zdrowym, pełnym energii dzieckiem, jednak emocje związane z tamtym dniem wciąż są silne. - Nie chcę o tym opowiadać, bo to dla mnie trudne wspomnienia. Już podziękowałam kierowcy za uratowanie mojego syna, ale na tym chciałabym skończyć - mówi pani Yana, matka chłopca.

Prezes MPK, Witold Woźny, skomentował ten dramatyczny incydent krótko. - To zdarzenie poruszyło nas wszystkich, ale co najważniejsze, zakończyło się happy endem i pełnym sukcesem. Pan Marcin wykazał się niezwykłą odwagą - powiedział.