Śląsk Wrocław dalej bez zwycięstwa w lidze

2024-08-19 07:59:48(ost. akt: 2024-08-19 08:08:51)

Autor zdjęcia: ŚW

Śląsk Wrocław, pomimo gry w osłabieniu, bramką w doliczonym czasie gry wywalczył remis z Koroną Kielce. WKS wciąż jednak czeka na pierwsze ligowe zwycięstwo.
Śląsk Wrocław zremisował z Koroną Kielce 1:1 w pierwszym niedzielnym meczu 5. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Wrocławianie kończyli spotkanie w osłabieniu.

Mecz mógł się zacząć idealnie dla Śląska, bo już w drugiej minucie miał znakomitą okazję na zdobycie gola. Po rzucie wolnym piłka trafiła pod nogi Simeona Petrova, który z kilku metrów uderzył intuicyjnie, ale trafił wprost w Xaviera Dziekońskiego.

Nie była to jednak zapowiedź większych ataków wicemistrzów Polski na rywali. Kolejne minuty były wyrównane i toczone w powolnym tempie. Goście starali się wyprowadzać szybciej piłkę, ale grali chaotycznie i brakowało im precyzji. Śląsk, który miał w nogach 120 minut gry po czwartkowym spotkaniu w Lidze Konferencji, rozgrywał swoje akcje za wolno, aby zaskoczyć zagęszczoną obronę Korony.

W pierwszej połowie jeszcze okazję miał Jehor Macenko, ale nie wepchnął piłki do siatki z kilku metrów, a tuż przed przerwą po świetnym podaniu Petera Pokornego w polu karnym w dobrej sytuacji znalazł się Petr Schwarz, ale zdołał tylko podać piłkę rywalom.

Trener Jacek Magiera nie czekał i już w przerwie wprowadził dwóch nowych zawodników, jednak po zmianie stron to goście przejęli inicjatywę. Korona częściej gościła na połowie rywali, ale poza kilkoma dośrodkowaniami nic z tego nie wynikało.

Kiedy sytuacja wracała do tego, co było w pierwszej połowie, goście wyprowadzili dość przypadkową kontrę, po której Jewgienij Szykawka miał szansę znaleźć się w sytuacji sam na sam z Rafałem Leszczyńskim, ale powalił go na ziemię Macenko. Sędzia odgwizdał faul i wyrzucił zawodnika Śląska z boiska.

Trener Jacek Zieliński poczuł szansę wywiezienia z Wrocławia czegoś więcej niż tylko punktu i dokonał czterech szybkich zmian – posłał na boisko m.in. nowych skrzydłowych i drugiego napastnika.

Swoja okazję w końcu mieli też przyjezdni. Szykawka sprytnie zgrał w polu karnym do wbiegającego Adrian Dalmau, ale ten z kilku metrów przymierzył wprost w Leszczyńskiego.

Znacznie lepiej Hiszpan zachował się w kilkanaście minut później. Po dośrodkowaniu z lewej strony napastnik Korony zgubił krycie i z bliska precyzyjnym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi Śląska.

Na tym emocje na Tarczyński Arenie w niedzielę się nie skończyły. Gospodarze ruszyli odważnie do przodu i sześć minut po stracie gola doprowadzili do remisu. Żukowski zagrał w pole karne do zapomnianego przez piłkarzy Korony Kielce Petra Schwarza, a ten lekkim strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Dziekońskiemu.

Korona jeszcze raz ruszyła do szturmu, ale nie zdołała zdobyć już drugiego gola. Po ostatnim gwizdku goście padli na murawę, a zdenerwowany Dalmau zaczął uderzać ręką w murawę.

Śląsk i Korona pozostają w tym sezonie bez zwycięstwa w lidze.