Hity i Kity

2024-07-25 15:50:13(ost. akt: 2024-07-28 16:18:38)

Autor zdjęcia: PAP/EPA/DAVID MAXWELL

Prezentujemy kolejną odsłonę naszej rubryki, w której z lekkim przymrużeniem oka komentujemy bieżące wydarzenia społeczno-polityczne.
I znowu Trump! Tym razem uszedł cało z zamachu. Służby amerykańskie – tak podobno profesjonalne, tak gloryfikowane przez Hollywood – okazały się kompletnie amatorskie, nie reagując na głosy publiczności i miejscowej policji, że ktoś się interesuje budynkami niedaleko sceny, gdzie miał stać Trump, lub innymi głosami, że ktoś wchodzi na dach tych budynków z karabinem. Te wiadomości, które popłynęły z portali światowych, wydają się aż niewiarygodne – budynek oddalony 120 metrów od sceny był niezabezpieczony przez funkcjonariuszy Security Service. Rozumiecie Państwo, ile analiz przeprowadza się w tej chwili w krajach wrogich USA? Jakie wnioski wyciągane są o służbach amerykańskich i stanie amerykańskiej administracji, a nawet państwa? Ale jak przypomnimy sobie beznadziejnie zorganizowaną ewakuację wojsk amerykańskich z Afganistanu, to wypadek zamachu na Trumpa już taki absurdalny się nie wydaje.

Po prostu zarządzanie tym całym wielkim aparatem bezpieczeństwa i wojska w Ameryce przez polityków staje się niepewne i niebezpieczne. W nas Polakach wzbudza to lekkie poczucie lęku i wytrąca z „nieznośnej lekkości bytu”. Bo przecież chcemy wierzyć, że USA to nieskazitelna, pewna, bez skaz potęga w każdym miejscu i każdej dziedzinie. Bo przecież gdzieś chcemy się schronić pod bezpieczne skrzydła i wierzyć, że jest porządek, sprawiedliwość i dobro, i one wygrywają w świecie, jak w hollywoodzkich filmach. Człowiek to byt wielce lękliwy, w życiu podszyty stałym lękiem egzystencjalnym – przez cały czas, jak żyjemy, to stale się bardziej lub mniej, ale boimy. Zresztą USA o tym, że będzie swoich sojuszników ochraniać, zapewnia cały czas przez swoje działania soft power. Przez tego typu oddziaływanie stworzyła swój wizerunek jako kraju prawie doskonałego, a zwłaszcza doskonałe i niezawodne mają być jej służby czy wojsko, czy w końcu wielkie koncerny. A tu co? Ups. Klops. Okazuje się, że samej siebie nie potrafi chronić. Że dopuszcza do zamachów na swoich kandydatów na prezydenta. To niewątpliwie stwarza duży uszczerbek na prestiżu, a tym samym wzmacnia stronę przeciwną. Jest oczywiście inna interpretacja tych faktów, a mianowicie taka, że ktoś celowo nie zabezpieczył budynku; zamachowca, zamiast przechwycić od razu, to zabito od razu – czy dlatego, żeby nie zeznawał? Chłopak – zabójca wcześniej trenował na strzelnicy, oblatywał dronem okolicę, gdzie miał być wiec Trumpa. Zwolennicy teorii, że był to ukartowany i przygotowany zamach na Trumpa, podają jeszcze, że nie mamy wyników badań sekcji zwłok zamachowca (może są ślady w organizmie jakichś substancji mających wpływ na zachowanie), że FBI mydli oczy społeczeństwu bajkami na dobranoc, opowiadając treść oglądanych przez zamachowca portali internetowych – słowem: toczy się śledztwo à la śledztwo po samobójstwie Andrzeja Leppera czy generała Petelickiego.

Proszę Państwa, albo żyjemy w świecie groteski, którą nam fundują nieporadni, lekceważący ostentacyjnie swoje obowiązki urzędy i urzędnicy, których opłacamy ze swoich podatków, albo rządzący sterują nami, tak że odbywa się teatr dla mas, a prawda zostanie na zawsze ukryta. Czyli powoli dostrzegamy, że nie mamy na nic wpływu i nie wiemy, na czyją rzecz działają opłacane z naszych podatków służby specjalne lub urzędnicy. Demokracja umiera na naszych oczach. Spełniają się profetyczne wizje świata z powieści Kafki „Proces”, Orwella „Rok 1984” czy Hellera „Paragraf 22”. Strzelanie do prezydentów w USA powoli staje się plagą. W najnowszych dziejach Ameryki kule zamachowców dosięgły Johna F. Kennedy’ego, Geralda Forda i Ronalda Reagana. Czy mamy do czynienia z osobami niezrównoważonymi strzelającymi do prezydentów, czy bez naszej wiedzy rozgrywane są wielkie interesy i mamy do czynienia z hodowanymi zabójcami, których się zabija, jak odegrają swoją rolę w tym inscenizowanym przed nami teatrze? Edward Stachura śpiewał: „Życie to nie teatr”. A może właśnie to jest teatr? Co Państwo o tym sądzą? W każdym razie wydarzenia sięgają zenitu, a gra idzie na ostro. Ale nie trzeba Ameryki, bo doświadczamy tego również u nas. Na szczęście zamachów jeszcze nie ma, ale zdradzanie przez służby Prezydenta RP już tak (absolutny kit) – wystarczy, że opuścił swoją siedzibę, a policja wtargnęła do jego rezydencji i zaaresztowała jego „gości” przy biernej postawie podobno chroniących go służb i urzędników. Chłop doświadczył, że naprawdę jest samotny i sam mówi, że to, co widzi na co dzień wokół, to tylko teatr. Aż dziwne, że po tym incydencie od razu ich nie zwolnił wszystkich, przynajmniej byłby sam w miłej i intymnej atmosferze z rodziną, a wtedy byłby i tak bardziej bezpieczny, bo liczyłby tylko na siebie. Przypomina się też sprawa samolotu w Smoleńsku. Skoro to był wypadek, to dlaczego nie oddano do dyspozycji wraku i wszystkich dowodów w sprawie i nie przeprowadziliśmy jako kraj od razu rzetelnego śledztwa? A skoro zamach, to przy dzisiejszej wiedzy i technologii czy nie jest możliwe ustalenie tego w sposób jednoznaczny? Wydaje się, że wystarczyłyby zdjęcia z satelity pokazujące samolot i co się z nim działo i stało. Podobne takie zdjęcia posiada NATO lub USA.

Dlaczego my jako 38 mln społeczeństwo i kraj będący w NATO tego nie dostaliśmy, aby definitywnie przerwać w naszym kraju kopanie wielkiego rowu nienawiści między wierzącymi w zamach i tymi, co w niego nie wierzą? Ale drugie podobno: takie zdjęcia wg zapewnień strony amerykańskiej zostały przekazane stronie polskiej i zostały w Polsce, z tego co wiadomo, utajnione. I tyle może się dowiedzieć opinia publiczna, czyli nic. Czy to jest państwo dla obywateli przyjazne i dobre? A przecież to od nas powinno zależeć, jak powinna postępować administracja państwowa. Nie ma co oglądać w telewizji „Matrixa”, bo my w nim już żyjemy. Czy uda się nam stworzyć model istnienia państwa, w którym służby i administracja państwowa będą służyć obywatelom? Taki model można w demokracji uzyskać tylko przez wybory. Przy następnych wyborach zobaczymy, na ile naszemu społeczeństwu zależy na tych sprawach, a na ile nie. Patrząc, jak ostatnio część społeczeństwa zlekceważyła referendum, to wydaje się, że część nas w ogóle nie rozumie demokracji i swojej roli w niej. Bo skoro ktoś uznawał, że to referendum było PiS-u i to powód, żeby w nim nie uczestniczyć, to mógł przecież głosować przeciwko PiS-owi, a nie bojkotować referendum samo w sobie. Co ten bojkot oznaczał dla obcych krajów niekoniecznie nam przychylnych? Że Polakami łatwo się manipuluje, że nie widzą wartości w tym, że mogą pokazać swoje zdanie, swoje „ja” poprzez najlepszy instrument do wyrażania woli narodu, tzn. referendum. Referendum z natury się nie bojkotuje, tylko albo głosuje za albo przeciw, no chyba że jest organizowanie przez najeźdźców, jak zrobili to komuniści m.in. w Polsce po Drugiej Wojnie Światowej. Chcemy się wzorować na Szwajcarii, a nie np. na Białorusi. Dyktatury i dyktatorzy nie robią referendum i są jemu przeciwni. Chyba, że im akurat jest ono do czegoś potrzebne w ich teatrze rządzenia. No, ale skoro mają monopol na liczenie głosów, to sprawa jest jasna.

Nasz „klasyk” ciętej riposty Lech Wałęsa powtarzał: „nieważne, kto jak głosuje, ważne, kto liczy głosy”. À propos Lecha, bo właśnie krąży po Internecie dowcip, jak to Lechu powiedział, że zrobił błąd, bo to on „namówił Trumpa na karierę polityczną”! Była taka radziecka burleska pt. „Świat się śmieje” no i Lechu ciągle rozśmiesza świat swoimi „aforyzmami”. Szwajcaria to przykład, gdzie społeczeństwo uczestniczy często w referendum, pokazując rządzącym swoją wolę. Jaki model naszego kraju wybieramy? Białoruski, czyli rządy bez woli narodu, czy szwajcarski, gdzie obywatele możliwie często wyrażają swoją wolę i bez niej rząd nie wykonuje żadnych działań w najważniejszych dla kraju sprawach? Zawsze wszystko ma początek wśród ludzi. Społeczeństwo poinformowane, uczestniczące aktywnie to esencja państwa dobrobytu i szczęśliwych ludzi. Kraje, w których obywatele nie interesują się sprawami kraju lub w łatwy sposób nabierają się na grę „My i Oni”, to kłopoty i nieszczęście dla takiego kraju. Myślmy o Polsce pozytywnie – jak ją urządzać, żeby była krajem dobrobytu i życie w niej oznaczało szczęście.
Pozdrawiam i życzę kontynuowania miłych wakacji oraz miłych wrażeń z oglądania Olimpiady!

MM

Źródło: Gazeta Olsztyńska