Profesor Jerzy Bralczyk w ogniu niesłusznej krytyki postępowców

2024-07-24 09:02:02(ost. akt: 2024-07-24 09:23:57)

Autor zdjęcia: YouTube

Polityczna poprawność nie oszczędza nikogo, nawet autorytetów językowych z dorobkiem. Słowa prof. Jerzego Bralczyka, który stwierdził, że zwierzęta „zdychają”, a nie „umierają”, wywołały ogromne poruszenie w internecie i jeszcze większy hejt.
Profesor Jerzy Bralczyk często gości w mediach różnej proweniencji i rozstrzyga tam językowe dylematy Polaków. Wybitny polski językoznawca, wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego, tym razem pojawił się w TVP Info w programie "100 pytań do", gdzie naraził się miłośnikom zwierząt.

Językoznawca otrzymał pytanie dotyczące "osób ludzkich" i "osób nieludzkich". To drugie określenie miałoby dotyczyć zwierząt. Prof. Bralczyk był w tej kwestii mocno sceptyczny. – Nie pasuje mi, tak samo jak nie pasuje mi "adoptowanie" zwierząt. Jednak co ludzkie, to ludzkie. Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposób myślenia. Nawet mówienie, że choćby najulubieńszy pies "umarł", będzie dla mnie obce. Nie, pies niestety zdechł – powiedział. Zaznaczył przy tym, że bardzo lubi zwierzęta.

Dopytywany przez dziennikarza, dlaczego nie można powiedzieć, że pies umarł, odparł: – A dlaczego zwierzę żre, ma mordę czy paszczę, sierść, a nie włosy?

Słowa prof. Jerzego Bralczyka nie spodobały się miłośnikom zwierząt, którzy wylali na niego w internecie ogromny hejt.

- Czuliśmy się od zwierząt lepsi, znaleźliśmy więc określenie inne, pogardliwe. Ale to już nie te czasy. Jesteśmy świadomi, empatyczni, a zwierzęta są członkami naszych rodzin – stwierdził dziennikarz Damian Maliszewski. Organizacja "Otwarte Klatki" zaznaczyła z kolei, że jest im "bardzo przykro z powodu braku empatii" profesora Bralczyka.

Głos w sprawie zabrała także dziennikarka Polsatu Agnieszka Gozdyra. - Do profesora Bralczyka mam gigantyczną pretensję nie o to, że jest (jak mówi) stary. O to, że zasłania się swoim wiekiem i wykorzystuje niekwestionowany autorytet, by zaistnieć, uderzając w zwierzęta, których pozycja jest i tak bardzo podła – napisała na X.

To jeszcze nie wszystko. - Bardzo współczuję profesorowi Bralczykowi takiego zmurszałego i pozbawionego empatii podejścia do naszych braci mniejszych. Świat się zmienia i zaczynamy doceniać emocje i uczucia zwierząt. I czy się to podoba dziadersom, czy nie, nasze zwierzęta będziemy adoptować, kochać do samego końca, kiedy to umrą, powodując wyrwę w naszych sercach – komentowała w rozmowie z serwisem Pudelek.pl dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska.

Przypomnijmy, według językoznawców, umierają tylko pszczoły, a cała reszta zdycha i nie ma to żadnego związku z brakiem empatii oraz uczuć do zwierząt. Specjalny stosunek do pszczół ma swoją genezę w kojarzeniu ich z miodem i woskiem, a co za tym dalej idzie - świecami i Jezusem Chrystusem. Niestety, środowiska postępowe próbują zmieniać znaczenie pojęć i symboli.

Wbrew pozorom awantura o wypowiedź prof. Jerzego Bralczyka o tym, że zwierzęta zdychają, a nie umierają, nie jest bez znaczenia, albo tematem z "sezonu ogórkowego". Dowodzi tego między poziom hejtu jaki wylał się na językoznawcę.