Angielska klątwa trwa w najgorsze

2024-07-15 11:25:33(ost. akt: 2024-07-15 11:34:33)

Autor zdjęcia: PAP/EPA

Diego Maradona, Ronaldinho, rzuty karne - lista przeszkód, które uniemożliwiły angielskim piłkarzom powtórzenie sukcesu z mistrzostw świata z 1966 roku w ciągu 58 lat od tego triumfu jest długa. Kolejny rozdział został dopisany podczas finału Euro 2024 w Berlinie.
Kilka razy na drodze ekipy "Trzech Lwów" stawali wielcy piłkarze, a nawet "siły nadprzyrodzone".

Tak było m.in. w 1986 roku, gdy w ćwierćfinale meksykańskiego mundialu Anglię zatrzymał Diego Maradona. Argentyńczyk strzelił dwie bramki - najpierw uprzedził interweniującego bramkarza Petera Shiltona i posłał piłkę do siatki "ręką Boga" - jak sam to określił, a później popisał się jedną z najbardziej spektakularnych indywidualnych akcji w historii futbolu i ustalił wynik na 2:0.

Z kolei w MŚ 2002 w Korei Płd. i Japonii w ćwierćfinale błysk geniuszu Ronaldinho i jego wyjątkowe uderzenie z rzutu wolnego, którym zaskoczył Davida Seamana, dały Brazylii wygraną 2:1, przepustkę do kolejnej rundy, a później - podobnie jak Argentynie 16 lat wcześniej - tytuł, a Anglia znowu została z pustymi rękami, choć miała świetnych piłkarzy w składzie, jak Michael Owen, David Beckham czy Rio Ferdinand.

Aż siedem razy Anglicy z wielkich imprez odpadali po konkursie "jedenastek", które wprowadzono pół wieku temu, jako sposób rozstrzygania meczów, w których nawet dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy.

"Klątwa karnych" zaczęła się w mistrzostwach świata w 1990 roku i półfinale z RFN. Później ponownie Niemcy w takich okolicznościach zakończyli marzenia Anglików o triumfie w mistrzostwach Europy w 1996 roku, w dodatku przed ich własną publicznością. W 1998 roku mundial we Francji zakończyli na 1/8 finału po porażce w serii "jedenastek" z Argentyńczykami.

W Euro 2004 karne w ćwierćfinale lepiej wykonywali piłkarze gospodarzy - Portugalczycy, podobnie jak dwa lata później w mundialu w Niemczech, kiedy aż trzech Anglików zmarnowało szansę w konkursie karnych z tym samym przeciwnikiem i w tej samej fazie turnieju.

Natomiast w ćwierćfinale ME 2012 w Kijowie Anglików pogrążyła m.in. "podcinka" a'la Panenka Włocha Andrei Pirlo. Ostatni odcinek zmarnowanych szans w konkursie rzutów karnych to rok 2021, stadion Wembley i finał mistrzostw Europy z Włochami, w którym Anglicy byli najbliżej zdobycia drugiego w historii wielkiego trofeum.

Z mundialu w 2022 roku w Katarze Anglicy odpadli w ćwierćfinale po porażce z Francją 1:2. W niedzielnym finale Euro 2024 w identycznym stosunku ulegli Hiszpanii.

Obie porażki wstydu zespołowi trenera Gartha Southgate'a jednak nie przynoszą.

Inaczej było np. w 2000 roku, kiedy ME odbywały Belgii i Holandii - Anglia, mimo prowadzenia 2:1 do przerwy, ostatecznie przegrała z Rumunią 2:3 i została wyeliminowana już w fazie grupowej. Większą klęską była porażka w 1/8 finału Euro 2016 we Francji z uchodzącą za outsidera i debiutującą w turnieju tej rangi Islandią 1:2.

Jeszcze gorzej było w związku Euro 2008, gdyż w tej imprezie reprezentacji ojczyzny futbolu w ogóle zabrakło. 21 listopada 2007 roku Anglicy ulegli na Wembley Chorwatom 2:3 i zajęli trzecią pozycję w grupie eliminacyjnej. To jedyny turniej w tym stuleciu, w którym ich zabrakło, a do historii przeszło m.in. zdjęcie z rozgrywanego w deszczu spotkania trenera Steve'a McClarena, którego gazety "Daily Mail" nazwała "idiotą z parasolem".

W ME po sukcesie w 1966 roku zabrakło też "Synów Albionu" w latach 1972-76 oraz w 1984 roku, ale wtedy w turnieju finałowym rywalizowało znacznie mniej drużyn niż obecnie. Z kolei do mundialu nie awansowali w 1974 roku, kiedy w eliminacjach sensacyjnie lepsi okazali się Polacy pod wodzą legendarnego Kazimierza Górskiego, a także w 1978 i 1994 roku.

Na kolejne podejście do powtórzenia historycznego sukcesu sprzed ponad pół wieku Anglicy muszą poczekać do 2026 roku, kiedy odbędą się mistrzostwa świata w USA, Kanadzie i Meksyku.

Źródło: PAP/red.