Proces zbliżania się Ukrainy do NATO za nieodwracalny. 11 lipca na szczycie NATO otworzy drogę

2024-06-24 20:08:51(ost. akt: 2024-06-24 20:25:23)

Autor zdjęcia: X/James O'Brien

Uważamy proces zbliżania się Ukrainy do NATO za nieodwracalny, a podczas szczytu Sojuszu w Waszyngtonie otworzymy przed Kijowem drogę do członkostwa - powiedział w poniedziałek wiceszef dyplomacji USA ds. europejskich James O'Brien.
Otworzymy dla Ukrainy "wyraźną, dobrze oświetloną, krótką i pozbawioną przeszkód" drogę do wstąpienia do NATO - oznajmił O'Brien podczas briefingu w Waszyngtonie zapowiadającego planowany na 11 lipca szczyt Sojuszu. "To oznacza, że Ukraina będzie nadal podejmowała reformy, które musi podjąć w ramach corocznego planu z NATO" - dodał. Podkreślił też, że proces zbliżania się Ukrainy do NATO jest "praktycznie nieodwracalny".

Pytany przez PAP, czy sformułowanie o "nieodwracalnej" drodze do NATO znajdzie się w postanowieniach szczytu, odparł, że nie może przewidzieć, jak obietnica ta zostanie ujęta w końcowym dokumencie.

Podkreślił jednak, że prezydent Joe Biden stoi na stanowisku, iż Ukraina potrzebuje reform, by wstąpić do NATO, ale jest też pewny, że jest w stanie je przeprowadzić. Dodał, że stworzenie "drogi" Ukrainy do NATO będzie wiązało się z konkretnymi zobowiązaniami ze strony sojuszników. Jak donosił w ubiegłym tygodniu brytyjski dziennik "The Telegraph", w NATO trwa gorąca debata na temat sposobu określenia dalszej drogi Ukrainy do NATO, w tym użycia określenia o "nieodwracalności" tego procesu. Według dziennika USA i Niemcy są przeciwne użyciu tego sformułowania.

O'Brien zapowiedział, że wśród priorytetów szczytu ma być też zmobilizowanie dodatkowego wsparcia dla Ukrainy w krótkim terminie, aby mogła zatrzymać rosyjskie ataki i "terrorystyczną" kampanię bombardowań, których celem są obiekty cywilne i infrastruktura.

Pytany jednak przez PAP, czy popiera zgłoszony przez polityków obu partii w Kongresie projekt uznania Rosji za państwo wspierające terroryzm, ocenił, że takie posunięcie - które pociąga za sobą formalne i prawne konsekwencje m.in. w postaci rozszerzenia sankcji - odbiera administracji "elastyczność" w stosowaniu restrykcji i nie jest w obecnej sytuacji odpowiednim instrumentem.

Nakreślając strategię Zachodu wobec tej wojny, dyplomata wyjaśnił, że polega ona najpierw na zatrzymaniu "wgryzania się" rosyjskich sił w ukraińskie terytorium, a w dalszym terminie zmuszeniu Rosji do przemyślenia szans na sukces.

"Gdy Rosja już się przekona, że nie jest w stanie korzystać z bliskich pozycji tuż za swoją granicą do ostrzału, nie może powstrzymać restartu ukraińskiej gospodarki (...), dojdziemy do punktu, w którym Rosja będzie musiała przemyśleć, czy może dalej to kontynuować, wobec bardzo ograniczonego wsparcia, które otrzymuje i znacznie większej koalicji krajów wspierających Ukrainę" - ocenił O'Brien. Dodał, że Moskwa jest w stanie kontynuować walkę tylko dzięki pomocy Chin, które - jak wyjaśnił - zaopatrują Rosję w 70 proc. obrabiarek i 90 proc. półprzewodników potrzebnych do wytwarzania broni.

Obok Ukrainy współpraca NATO z państwami Indo-Pacyfiku będzie jednym z trzech głównych tematów nadchodzących obrad. Priorytetem ma być jednak wzmocnienie "zdrowia" Sojuszu, m.in. poprzez dalsze uaktualnienie regionalnych planów obrony Sojuszu na wypadek agresji. Ani O'Brien, ani p.o. podsekretarza stanu ds. politycznych John Bass, który w poniedziałek również zapowiadał nadchodzący szczyt nie wspomnieli o wzmocnieniu obecności sił NATO na wschodniej flance. Źródło PAP