Ten dramat przeżywała cała Polska. Morderstwo wrocławianki
2024-06-12 08:44:03(ost. akt: 2024-06-12 09:10:53)
Razem z jej rodzicami, poszukiwania przeżywała cała Polska. – Czas nie leczy ran, moje życie straciło sens – mówi w jednym z tabloidów, Andrzej Rubiński, tata Anastazji z Wrocławia, która rok temu została brutalnie zamordowana na wyspie Kos,
Wydarzenia na wyspie Kos wstrząsnęły całą Polską.Anastazja Rubińska z Wrocławia, została podstępnie zwabiona, zgwałcona i zamordowana na greckiej wyspie. Miała marzenia i plany związane z chłopakiem, chcieli się pobrać. Wszystko to zmieniło się dokładnie rok temu. Zostało brutalnie zakończone.
Dramat wrocławianki obserwowała cała Polska
W połowie ub.r. polskie media zaczęły przekazywać informacje o poszukiwaniach wrocławianki Anastazji Rubińskiej, która zaginęła na wyspie Kos. Niemal cała Polska zaangażował się w jej poszukiwanie. Profile w mediach społecznościowych apelowały o sygnały i wskazówki, które mogłyby wskazać jakieś informacje dotyczące 27-latki. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że młoda Polka od kilku dni nie żyje.
- Wszyscy mamy żal do siebie i poczucie winy, że jej nie uchroniliśmy, nie uratowaliśmy jej i jej nie przygotowaliśmy dobrze na to dorosłe życie. Może trzeba było jej nie pozwalać na tak dużo, może trzeba było ją zatrzymać w Polsce, zabrać paszport, żeby nigdzie nie wyjeżdżała. Do końca życia człowiek będzie to sobie wyrzucał – mówił wtedy w rozmowie z „Faktem” ojciec Anastazji Rubiński.
Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Anastazja bowiem kochała życie i podróże. Odwiedziła wiele miejsc na całym świecie, m.in. Wyspy Kanaryjskie, Curacao, Portugalię, Turcję, Francję czy Holandię. Wiele podróży odbyła z Michałem, swoim chłopakiem. Byli parą od 10 lat. Planowali wspólną przyszłość. Na Kos pracowali w hotelu, by zarobić na wspólne mieszkanie we Wrocławiu.
Wszystko wydarzyło się 12 czerwca
W poniedziałek, 12 czerwca, 27-latka miała wolne, bowiem z powodu poparzonej ręki była na zwolnieniu lekarskim. Wcześniej posprzeczała się z partnerem, więc sama wyszła z hotelu. Feralnego wieczoru spotkała Salahuddina S. z Bangladeszu, co później okazało się tragiczne w skutkach.
Po pewnym czasie wrocławianka najpierw miała skontaktować się z partnerem, by poinformować go, że wypiła za dużo alkoholu i ktoś odwiezie ją do hotelu motocyklem. Później przesłała Michałowi wiadomość z lokalizacją. Gdy przestała odpisywać, mężczyzna pojechał we wskazane miejsce, ale nikogo nie zastał.
ej zwłoki znajdowały się na trudno dostępnym, podmokłym terenie w pobliżu kurortu Tigaki. Natknęli się na nie wolontariusze, którzy akurat sprawdzali okoliczny obszar. Poczuli bardzo nieprzyjemny zapach, który okazał się wonią rozkładającego się ciała.
ej zwłoki znajdowały się na trudno dostępnym, podmokłym terenie w pobliżu kurortu Tigaki. Natknęli się na nie wolontariusze, którzy akurat sprawdzali okoliczny obszar. Poczuli bardzo nieprzyjemny zapach, który okazał się wonią rozkładającego się ciała.
Co ciekawe, teren ten sprawdzano dzień i dwa dni wcześniej. Korzystano z drona oraz psa tropiącego, ale na ciało Anastazji wówczas nie natrafiono. Według szefa lokalnej ochrony cywilnej, oznacza to, że ciało 27-latki musiało zostać podrzucone w sobotę wieczorem, 17 czerwca.
Śledczy już w czasie poszukiwań Anastazji trafili na trop mężczyzny z Bangladeszu, który widział wrocławiankę jako ostatni. Został on zatrzymany. Na wstępnym etapie śledztwa postawiono mu dwa zarzuty: porwania młodej Polki i jej zgwałcenia. Dopiero w następnym etapie, Bangijczyk usłyszał zarzut morderstwa, na które greccy śledczy zgromadzili odpowiedni materiał dowodowy. Jego zatrzymanie odbyło się niemal w ostatniej chwili. Jak się okazało w toku śledztwa, zaraz po morderstwie, Bengalczyk otrzymał z zagranicy większą sumę pieniędzy, za które kupił sobie bilet do Włoch. W jego telefonie znaleziono SMSa wysłanego do znajomych z tego kroju o treści: „Zrobiłem coś strasznego i muszę opuścić Grecję”.
Banglijczyk od początku kręcił i nie przyznawał się do winy. Potwierdził tylko, że zabrał Anastację swoim skuterem do mieszkania i tam odbył z nią stosunek seksualny. Utrzymywał, że był on dobrowolny, a później nie wiedział, co się z Polką stało.
Ojciec wrocławianki nie miał wątpliwości. - Ja znam swoją córkę. Nigdy w życiu dobrowolnie nie odbyłaby stosunku seksualnego z nikim. Na pewno moja córka się broniła. Może gdyby się nie broniła, to by żyła – przyznała zaraz po tragedii jej matka.
Kiedy dopadnie go sprawiedliwość?
Od roku Bengalczyk przebywa w więzieniu Korydallos w Pireusie, na obrzeżach Aten. Media określają je mianem najcięższego w całej Grecji, bo jest to obiekt o zaostrzonym rygorze. Tam domniemany morderca czeka na wyrok. Wydawało się, że proces ruszy szybko, ale już wiadomo, że tak się nie stanie. Na razie termin pierwszej rozprawy nie został wyznaczony.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez