Architekt brexitu Farage wraca do polityki i wystartuje w wyborach

2024-06-03 20:46:55(ost. akt: 2024-06-03 20:59:10)

Autor zdjęcia: X

Główny orędownik brexitu Nigel Farage niespodziewanie ogłosił w poniedziałek, że jednak wystartuje w lipcowych wyborach do Izby Gmin i znowu staje na czele prawicowej partii Reform UK. To bardzo zła wiadomość dla rządzącej Partii Konserwatywnej, której Reform UK podbiera elektorat.
Farage jeszcze kilka dni temu zapewniał, że pozostanie w roli honorowego przewodniczącego Reform UK i dziennikarza stacji GB News, a w kampanii ograniczy się do wspierania lidera partii Richarda Tyce'a. Ale w poniedziałek po południu na konferencji prasowej w Londynie poinformował, że zmienił zdanie i nie tylko wystartuje w wyborach, ale też przejmie z powrotem rolę lidera.

Jak wyjaśnił, miał "straszne poczucie winy", że nie zgłosił swojej kandydatury, gdy ogłoszono wybory, i czuł, że zawiódł swoich zwolenników. "Zmieniłem zdanie. To dozwolone, to nie zawsze jest oznaką słabości. Potencjalnie może to być oznaka siły. Więc zamierzam wystartować w tych wyborach. Swoją kandydaturę ogłoszę w południe (we wtorek) w nadmorskim mieście Clacton w Essex" - powiedział. "Nie mogę odwrócić się plecami do tej armii ludzi. Nie mogę odwrócić się plecami do tych milionów ludzi, którzy podążali za mną, wierzyli we mnie pomimo strasznych rzeczy, które o mnie mówiono" - dodał.

Decyzja Farage'a będzie miała bardzo duży wpływ na wynik wyborów. Prawicowo-populistyczna Reform UK już kilka miesięcy temu wysunęła się w sondażach na trzecie miejsce - za opozycyjną Partią Pracy oraz rządzącą Partią Konserwatywną - i regularnie dostaje 11-15 proc. głosów. To za mało, by przy większościowej ordynacji, jaka jest używana w wyborach do Izby Gmin przełożyło się na mandaty poselskie, ale wystarczająco dużo, by zaszkodzić konserwatystom. Bo sporą część wyborców Reform UK stanowią właśnie dawni sympatycy konserwatystów, który są rozczarowani ich rządami, zwłaszcza bezradnością w ograniczaniu imigracji, zarówno legalnej i nielegalnej.

Start Farage'a i objęcie przez niego roli lidera partii z pewnością przełoży się na dodatkowe kilka punktów poparcia dla Reform UK - w dużej mierze ponownie kosztem konserwatystów. A może się przełożyć także na jakieś mandaty poselskie, choć raczej pojedyncze. Farage będzie miał spore szanse na wygranie w Clacton. Znajdujący się w hrabstwie Essex we wschodniej Anglii okręg jest jednym z tych z największym poziomem problemów społecznych. Był też jednym z tych, gdzie w referendum w 2016 r. poparcie dla brexitu było najwyższe, a także jedynym, w którym poprzedniej partii Farage'a - Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) udało się zdobyć mandat poselski.

Farage zresztą nie ukrywa, że na mandacie poselskim jego ambicje się nie kończą i chce doprowadzić do tego, że Reform UK przejmie od podupadającej Partii Konserwatywnej rolę głównego ugrupowania na prawicy, albo też wrócić do Partii Konserwatywnej i sprowadzić ją z powrotem na bardziej prawicowe tory.

"W tym kraju ma miejsce odrzucanie klasy politycznej w sposób, jakiego nie widziano we współczesnych czasach. Więc naprawdę wielkim przesłaniem jest to, do czego naprawdę wzywam i co zamierzam poprowadzić, jest to polityczna rewolta... odwrócenie się plecami do politycznego status quo. Ono nie działa. Nic w tym kraju już nie działa. Służba zdrowia nie działa, drogi nie działają, żadna z usług publicznych nie jest na najwyższym poziomie. Podupadamy i można to odwrócić tylko dzięki odwadze" - mówił w poniedziałek.

Dodał: "Żeby nie było wątpliwości. Nie wstydzimy się tego, że jesteśmy patriotyczni. Uważamy, że słuszne jest, by interesy Brytyjczyków stawiać na pierwszym miejscu. Uważamy, że brexit musi zostać prawidłowo wdrożony i będziemy głosem sprzeciwu. I powiem wam coś - zrobiłem to już wcześniej i zrobię to ponownie. Zaskoczę wszystkich".

Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii odbędą się 4 lipca br.