Falstart Śląska w półfinale. Wysoka porażka w Sopocie
2024-05-19 18:36:22(ost. akt: 2024-05-19 18:38:32)
Po sensacyjnym zwycięstwie w Ostrowie Wielkopolskim chcieli nie zgaszać swoich silników i ponownie rozprawić się z Treflem Sopot. Pierwszy mecz półfinałowy jednak pokazał, że spacerek to nie będzie, a o awans trzeba będzie bardzo mocno powalczyć.
Śląsk zdeklasowany w pierwszym półfinale
Sezon 2023/2024, a zwłaszcza runda zasadnicza, była dla koszykarzy Śląska Wrocław bardzo trudna. Przez większą część sezonu szukali optymalnej dyspozycji, nierzadko ponosili kompromitujące porażki, ale nigdy nie można im było odmówić ogromnej chęci do gry i walki o każdy punkt. Kiedy play-offy znacznie się już oddaliły od Wrocławia, zawodnicy z Dolnego Śląska włączyli tryb „turbo”. I od tamtego momentu nie schodzą z bardzo wysokiego, świetnego poziomu.
W końcu nadszedł ostatni, decydujący ćwierćfinał z Ostrowem Wielkopolskim. To od tego meczu wszystko zależało: czy za kilka dni Śląsk rozegra pierwszy półfinał, czy wraz z piątym ćwierćfinałem sezon się dla Wojskowych skończy. Pierwsze trzy kwarty nie wlały zbyt dużo optymizmu w serca wrocławskich fanów. Fatalna, rażąca wręcz nieskuteczność w ataku skończyła się 9 punktami straty po 30 minutach gry. Pierwszy minuty czwartej odsłony meczu także nie były cudowne, w pewnym momencie Ostrowianie odskoczyli nawet na kilkanaście punktów. I wtedy, kiedy już Stalowcy cieszyli się z półfinału, a wrocławianie chowali głowy w piasek, wydarzył się cud. To chyba dobre określenie na to, co się wydarzyło Arenie Ostrów. Wojskowi bowiem zaliczyli imponującą serię 17:0 i pokonali dwoma punktami pewnych zwycięstwa Ostrowian.
I „nadszedł dzień dzisiejszy”, jak mówi klasyk. Pierwszy półfinał z drużyną, która aspiruje o tytuł mistrzowski i powrót na koszykarskie salony. Trefl Sopot to drużyna znana z bardzo szczelnej obrony i konstruktywnej gry w ataku. I w dzisiejszym meczu było to widać aż nadto. Gracze z Wybrzeża dzięki dzisiejszemu zwycięstwu objęli prowadzenie w rywalizacji do trzech zwycięstw. Kluczem do zwycięstwa była obrona - gospodarze stracili jedynie 54 punkty, co jest ich najlepszym wynikiem w obecnym sezonie. Ponadto koszykarze Śląska trafili zaledwie 4 z 27 rzutów za 3 punkty, a w zbiórkach przegrali 36:57. Taki wynik to (niestety) istny koszmar.
Gracze z Dolnego Śląska razili, kaleczyli wręcz oczy swoją nieskutecznością. Sopocianie ciągle byli drużyną lepszą i to zarówno w ataku, jak i w obronie. Krok po kroku powiększali przewagę, co było możliwe zwłaszcza po trafieniach Benedeka Varadiego i Mikołaja Witlińskiego. W WKS zawiedli zwłaszcza liderzy – Angel Nunez i Łukasz Kolenda, który łącznie zdobyli tylko 14 punktów. W pewnym momencie co prawda zespół trenera Miodraga Rajkovicia zbliżył się na 15 punktów, ale wtedy Trefl szybko oprzytomniał i na więcej wrocławianom nie pozwolił. Trefl Sopot – Śląsk Wrocław, 78:54.
Cóż można powiedzieć? Chyba tylko: „uff, dobrze, że to dopiero pierwszy mecz”. Okazji do rehabilitacji wrocławianie będą mieli jeszcze co najmniej dwie, a pierwsza nastąpi już we wtorek. Pierwszy gwizdek o godz. 17:30
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez