O liczbie mandatów z Dolnego Śląska dowiemy się dopiero 9 czerwca

Dlatego o o liczbie mandatów, które otrzymają kandydaci w poszczególnych okręgach, zadecyduje frekwencja wyborcza oraz wielkość okręgu. W mijającej kadencji, Dolny Śląsk reprezentowany był przez czworo europosłów: Janinę Ochojską-Okońską i Jarosława Dudę z KO,a także Beatę Kempę i Annę Zalewską z PiS.

Ilu zostanie wybranych w czerwcu? O tym zadecyduje także ordynacja wyborcza do PE, która dwie metody podziału mandatów: D'Hondta i Hare'a-Niemeyera, znaną jako metoda największych reszt. Pierwsza dotyczy skali całego kraju, druga – poszczególnych okręgów.

W praktyce, podział mandatów odbywa się w ten sposób, że najpierw zlicza się głosy, które w skali całego kraju padły na poszczególne komitety wyborcze. Na tym etapie odpadają te komitety, które nie przekroczyły 5-procentowego progu. Między pozostałe komitety dzieli się liczbę mandatów, które przypadają danemu krajowi - w Polsce są to 53 miejsca w PE.

Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy w okręgach. Tu sprawa jest oczywista: mandaty uzyskują ci kandydaci, którzy na danej liście w regionie otrzymali największą liczbę głosów. O tym, ile mandatów powędruje do kandydatów z Dolnego Śląska zdecyduje frekwencja.

Oznacza to, że ten sam procent głosów oddanych na daną partię w niewielkim okręgu da mniejszą liczbę głosów, niż w okręgu dużym. W tym kontekście, duże okręgi, takie jak dolnośląsko-opolski, mają większe szanse na mandaty, niż te mniejsze. Te ostatnie muszą mieć wyraźnie wyższe poparcie dla danego komitetu, aby wyprzedzić większe okręgi

Gołym okiem widać, ze procedura podziału mandatów w wyborach do PE jest zupełnie inna, niż w wyborach do Sejmu. W wyborach do Sejmu Dolny Śląsk w 3 okręgach wybiera 30 posłów. W wyborach do PE o liczbie europosłów dowiemy się dopiero po obliczeniu wyników.