Rosja nie ma już czego pokazać ani na froncie ani na paradzie?

Profesor Daniel Boćkowski, badacz spraw bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku, w rozmowie z Wirtualną Polską zauważył, że obecne wydarzenia nie tylko na paradzie, lecz także na froncie, odsłaniają prawdziwą kondycję Rosji.

Europa uwierzyła, że Rosja jest znacznie silniejsza, niż jest w rzeczywistości. Ale wojna drastycznie to wszystko zweryfikowała - komentuje.

Prawdziwa kondycja Rosji

Porównując obecne wydarzenia z poprzednimi latami, Boćkowski zwrócił uwagę na znaczące różnice. Kilka lat temu na Placu Czerwonym maszerowało 13 tysięcy pieszych, a nad Moskwą przelatywało ponad 70 samolotów. Tymczasem tegoroczna parada była znacznie mniejsza, zarówno pod względem uczestników, jak i sprzętu wojskowego.

Boćkowski wyjaśnił, że fakt ten jest efektem mobilizacji całych zasobów Rosji na froncie w Ukrainie. - Na froncie już jest to wszystko, co wyciągnięto z magazynu wielkiego składowania, więc nie ma tam sprzętu ani nowoczesnego, ani pancernego, ani artyleryjskiego. Większość z niego została utracona - tłumaczył.

Ekspert podkreślił, że zmiany te są bolesnym dowodem na to, jak wojna zmienia realia. Europa, jeszcze niedawno, przeceniała siłę Rosji, lecz obecny konflikt brutalnie obnażył rzeczywiste możliwości militarno-techniczne tego kraju.

Jednakże, mimo skromności, jeden symbol pojawił się na paradzie - czołg T-34, ikona radzieckiej armii i zwycięstwa w II wojnie światowej. Boćkowski podkreśla, że ten pojazd ma symboliczne znaczenie dla Rosjan i jest wyrazem ich dumy narodowej.

Boćkowski stwierdził, że obecna sytuacja pokazuje, że Rosja nie ma już czegoś, czym mogłaby się chwalić na paradzie. Cała jej uwaga skupiona jest na konflikcie na Ukrainie, co odsłania prawdziwe oblicze obecnej sytuacji geopolitycznej.

źródło: wp.pl

bm