Śląsk Wrocław – synonim niewykorzystanych szans

2024-04-28 21:29:13(ost. akt: 2024-04-28 21:33:05)
Śląsk Wrocław przegrywa z Ruchem Chorzów

Śląsk Wrocław przegrywa z Ruchem Chorzów

Autor zdjęcia: PAP

Walka o europejskie puchary trwa. W wyścigu o podium Ekstraklasy cały czas jest Śląsk Wrocław, głównie dzięki znakomitej dyspozycji w rundzie zimowej. Bo obecne wyniki, lekko mówiąc, nie zachwycają.

Największym rywalem Śląska jest… Śląsk


Formę Śląska Wrocław w tym i poprzednim sezonie można porównać z podobieństwem koloru czarnego i białego. Kampania 2022/2023 była dla Wojskowych katastrofalna: praktycznie każdy mecz kończyli z zerowym dorobkiem punktowym i wszyscy wskazywali ich jako głównego kandydata do spadku. Nagle przyszedł jeździec na biały koniu – nazywał się Jacek Magiera – i dzięki solidnej grze w ostatnich kolejkach Śląsk utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.

Obecny sezon, a zwłaszcza jego początek, jest dla drużyny z Dolnego Śląska znakomity. Na kilka kolejek przed końcem Śląsk znajduje się na czwartym miejscu w tabeli Ekstraklasy i może realnie myśleć u udziale w przyszłorocznych europejskich pucharach. To wynik, o którym najpewniej każdy kibic nawet nie śmiał marzyć przed rozpoczęciem tej kampanii.

W sobotę Wojskowi rozgrywali mecz, który z pozoru miał być z gatunku tych najłatwiejszych. Podopieczni Jacka Magiery zmierzyli się bowiem z Ruchem Chorzów, który w tym sezonie, delikatnie mówiąc, nie zachwyca. Niebiescy zajmują przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy i są już praktycznie pewni spadku. Na spotkanie z ówczesnym wiceliderem tabeli wyszli jednak z naładowanymi karabinami. I to dosłownie, bo na Tarczyńskim strzelili aż… trzy bramki.

Wymarzony scenariusz meczu dla Śląska to objęcie prowadzenia i czyhanie na kontrataki. W ten sposób WKS punktował przez całą rundę jesienną i to tylko dlatego jeszcze utrzymuje się na powierzchni. Bo jeżeli mamy patrzeć tylko na statystyki z tego roku, to Śląsk wygrywa dopiero… co czwarty mecz. To jeden z najgorszych bilansów w lidze. Mecz z Chorzowem od razu nie ułożył się pozytywnie dla gospodarzy: prowadzenie szybko objęli przyjezdni i nie dopuszczali wrocławian do głosu. Mimo znakomitych okazji m.in. Erika Exposito, na tablicy wyników cały czas widniał wynik 0:1. Tak było do 27. minuty, kiedy to po fatalnym nieporozumieniu w polu karnym zamieszanie wykorzystał Wójtowicz. Śląsk – Ruch, 0:2.

Po przerwie Wojskowi ruszyli do ataku. Matsenko, Olsen i Exposito próbowali praktycznie wszystkiego, aby pokonać świetnie dysponowanego Stipicę, ale bez skutku. Trener Magiera uznał, że trzeba zagrać „va bank” i większość sił przerzucił na ofensywną flankę. Taki zabieg jednak nie przyniósł korzyści, gdyż w 75. minucie prowadzenie podwyższyli przyjezdni. WKS obudził się dopiero w 86. minucie, kiedy to bramkę strzelił lider strzelców Ekstraklasy, Erik Exposito. Sześć minut później Śląsk zdobył bramkę kontaktową za sprawą Matsenko. Aż w końcu nastąpiła 94. minuta. Stuprocentową (!!!) sytuację strzelecką koncertowo zniweczył Patryk Klimala, który, mimo asysty, nie będzie dobrze wspominać tego spotkania. Śląsk – Ruch, 2:3.

Śląsk Wrocław nadal jest w grze o europejskie puchary. Jednak to już kolejne spotkanie, w którym Wojskowi sami sobie rzucają kłody pod nogi. Porażka z Górnikiem, remis z Legią, kompromitacja z Ruchem – takimi wynikami Wojskowi na pewno nie zabukują sobie biletu do pierwszej trójki Ekstraklasy. Teraz przed Wojskowymi wyjazd do Łodzi i spotkanie z ŁKS-em. Nikt nie wyobraża sobie innego scenariusza, jak przywiezienie trzech punktów. Taki wynik na pewno ułatwi walkę o podium piłkarzom, a kibicom sprawi wiele radości.