Świadkowie historii są wśród nas i wiele mogą powiedzieć

2024-04-20 14:24:52(ost. akt: 2024-04-20 14:33:40)
Tradycyjnie co roku w kwietniu przedstawiciele Klubu Ludzi ze Znakiem „P” w Miesiąc Pamięci Narodowej przychodzą do wrocławskiego Centrum Kształcenia Ustawicznego przy ul. Swobodnej, by złożyć kwiaty i znicze pod tablicą pamięci.
Na budynku szkoły jest wmurowana tablica, na której czytamy: „W hołdzie Polakom, więźniom obozu pracy, ofiarom hitlerowskiego terroru przebywającym w tym gmachu w okresie oblężenia Wrocławia. Styczeń-maj 1945. Towarzystwo Miłośników Wrocławia. 8 maja 1970.”
Członkowie Klubu Ludzi ze Znakiem „P” wspólnie ze słuchaczami Centrum oddali hołd ofiarom hitlerowskich zbrodni, składając kwiaty pod tablicą upamiętniającą robotników przymusowych, którzy przebywali w trakcie oblężenia i zagłady Festung Breslau w obozie „Sadowastrasse”, znajdującym się w budynku, w którym obecnie ma siedzibę nasza szkoła. Był to jeden z kilkudziesięciu obozów pracy przymusowej w Breslau. Szacuje się, że Niemcy więzili w nich ok. 50 tysięcy osób 23 narodowości, w tym ponad 30 tysięcy Polaków.
Przedstawiciele Klubu „P” nie tylko złożyli kwiaty, ale spotkali się też w szkolnej bibliotece z młodzieżą i nauczycielami, by przypomnieć tamte czasy. Świadków historii jest coraz mniej, dlatego bezcenne są ich wspomnienia i świadectwa.
W szkolnej bibliotece jest książka pt. Niewolnicy w Breslau. Wolni we Wrocławiu. Wspomnienia Polaków wojennego Wrocławia”, gdzie są spisane relacje m.in. uczestników ostatniego spotkania.
Książka zawiera 31 wspomnień Polaków, którzy w czasie II wojny światowej byli wywiezieni na roboty przymusowe do Wrocławia. Doświadczyli tu ciężkiej, niewolniczej pracy, nieludzkiego traktowania, głodu, chłodu i wielu upokorzeń. Stworzyli jednak pewną wspólnotę, która wzajemnie się wspierała i przeciwstawiała hitlerowskiemu terrorowi, a po wielu latach zaowocowała utworzeniem Klubu Ludzi ze znakiem "P" przy TMW.
Jeden z członków Klubu Stanisław Walski ma już 91 lat, ale dobrą pamięć.
-W czasie wojny byłem z całą rodziną w obozie w Bawarii. Było tam tak jak wszędzie. Obóz otoczony drutami, wieżami strażniczymi. Z tego obozu rozsyłano do pracy, do różnych miejsc. Nas wysłano do pracy w rolnictwie u bauera. Tam przeżyliśmy wojnę. Wyzwoliła nas armia amerykańska, ale postanowiliśmy do Polski wrócić, właśnie z powody babci, która mówiła, że chce umrzeć na własnej ziemi.
Z kolei Erika Wojniak wspomina swoją młodość w Turyngii, gdzie obowiązkowo Polacy musieli przyjmować imiona niemieckie.
-Moi rodzice mieszkali pod Kaliszem, stamtąd nas wysiedlili. Kiedy dziadkowie nie chcieli wyjść z domu, Niemiec kazał im przetłumaczyć, że jak nie wyjdą trafią do Auschwitz, a tam wychodzi się kominem.
Jak mówią członkowie klubu, ich podstawowym celem jest utrwalenie pamięci o martyrologii Polaków wojennego Wrocławia, krzewienie wiedzy o tamtym okresie, utrzymanie więzi i opieka socjalna nad członkami Klubu.