Po pijanemu ukradł łódź rybacką z przystani w okolicach Jagodna

2024-04-15 17:02:07(ost. akt: 2024-04-15 17:38:06)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Wracał do domu. Najpierw ukradł łódź w okolicach Jagodna. Wyruszył bez kompasu, mapy, ale też bez wioseł i silnika. Dryfował aż wyskoczył
Nietrzeźwy 23-latek ukradł łódź rybacką z przystani w okolicach Jagodna na Zalewie Wiślanym - podała w poniedziałek elbląska policja. Jak ustaliła, mężczyzna miał zamiar dopłynąć w pobliże domu, ale ostatecznie porzucił dryfującą łódź i dotarł do brzegu wpław.

Według policji 23-latek tłumaczył potem, że zabrał łódź z przystani, bo chciał dostać się do domu oddalonego o kilka kilometrów i położonego blisko brzegu Zalewu Wiślanego. Wyruszył bez kompasu, mapy, ale też bez wioseł i silnika. Zdołał jedynie wyprowadzić łódź na głębszą wodę i zaczął dryfować.

Po pewnym czasie podróż zdawała się mu zbyt wolna i nie do końca był przekonany, że uda mu się dotrzeć tą drogą do domu. Opuścił więc pokład łodzi i wpław ruszył do brzegu - przekazał nadkom. Krzysztof Nowacki z policji w Elblągu.

Przemoczony mężczyzna dotarł do lądu, gdzie schronił się w jednej ze stojących w tym miejscu przyczep kempingowych. Tam odnalazł go właściciel łodzi, który wcześniej zauważył jej brak. Zadzwonił po policję i poczekał na przyjazd patrolu.

Porzuconą na wodzie łódź o wartości 100 tys. zł policja odnalazła około 4 kilometrów od miejsca kradzieży. 23-latek trafił do policyjnego aresztu. Przedstawiono mu zarzut kradzieży, za co grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP

Cała historia, choć brzmi groteskowo i zabawnie, bo i okoliczności takiego czynu były dość absurdalne… to nie należy jednak zapominać, że mogła zakończyć się tragicznie. Stan nietrzeźwości i zimna zalewowa woda mogły szybko doprowadzić do wychłodzenia organizmu, sam mężczyzna płynąc wpław mógł się zwyczajnie utopić. Na szczęście zakończyło się jedynie na zarzutach kradzieży, za którą teraz odpowie przed sądem.