Jest taka gmina na Dolnym Śląsku, gdzie wójt i jego radni mają pełną pulę

2024-04-10 16:48:15(ost. akt: 2024-04-10 17:23:04)
Wińsko

Wińsko

Autor zdjęcia: facebook gminy

Wójt Jolanta Krysowata-Zielnica nie miała przeciwnika, poparło ją 67,87 proc. głosujących. To jeszcze nic, bowiem w skład rady gminy weszli radni tylko z jednego komitetu. Opozycji nie ma
Krysowata-Zielnica po raz trzeci została wójtem gminy Wińsko w powiecie wołowskim, uzyskując 67,87 proc. poparcia. Mieszkańcy mogli głosować jedynie "za" lub "przeciw", bo mimo dodatkowych terminów nie pojawił się żaden konkurent. Krysowata-Zielnica ma także 100-procentowe poparcie w radzie gminy.

"Nowością dla tej gminy i unikatowego chyba w skali Dolnego Śląska jest to, że dziesięciu z moich radnych nie miało konkurencji mimo dodatkowego terminu, więc zostali z automatu radnymi. A pięciu, którzy mieli konkurentów, po jednym lub dwóch, wygrało. W związku z tym wszyscy są z tego samego komitetu wyborczego wyborców Jolanty Krysowatej. Czyli to nie jest lista partyjna, tylko lista taka, powiedziałabym, osobista. I stanowimy jedną załogę" - powiedziała PAP Krysowata-Zielnica.

Krysowata-Zielnica po raz pierwszy objęła urząd wójta gminy Wińsko w 2014 r. Teraz ma 58 lat i planuje przejście na emeryturę. "To jest moja trzecia i ostatnia kadencja, bo ja chcę jeszcze trochę pożyć. Zostawić za pięć lat gminę w dobrym stanie i w dobrych rękach. Będę miała już w trakcie tej kadencji wiek emerytalny - mam nadzieję, że go nie wydłużą. Mam inne pomysły na to, żeby przeżyć swoje życie, ale nie wiem czy ciekawiej niż wójt można. Bo byłam całe życie zawodowe dziennikarzem, co się wydawało najciekawsze na świecie, a okazało się, że bycie wójtem jest jeszcze ciekawsze" - podkreśliła.

Podczas ostatniej kadencji wójt chce wyremontować wszystkie drogi. Planuje też, aby Wińsko uzyskało prawa miejskie. "Spełniamy wszystkie warunki, które z założenia są niezbędne do tego, żeby być miasteczkiem" - powiedziała PAP.

Przed podjęciem decyzji Krysowata-Zielnica chce odbudować dawny rynek. Miasteczko zostało poważnie zniszczone w 1945 roku, w ścisłym centrum przetrwało zaledwie kilka kamienic. Do tej pory odbudowano mniej niż jedną czwartą dawnej zabudowy. Wciąż pusta pozostaje m.in. cała północna pierzeja rynku, która należy do prywatnego właściciela i służy jako prowizoryczny skład materiałów budowlanych.

"My naszą działkę, którą mamy koło urzędu chcemy zabudować takimi pięknymi kamienicami, które troszkę udają te przedwojenne. Mamy pozwolenie na budowę i szukamy gwałtownie pieniędzy" - zaznaczyła Krysowata-Zielnica.

W przyszłości istnieje też szansa na odbudowę ratusza, który stał na środku placu.

Źródło: PAP